piątek, 18 lutego 2011

Oni + wyniki konkursu

„Ona i On całkiem zwyczajna historia” autorstwa Urszuli Jarosz i Jerzego Gracza, czy zwyczajna? Owszem tak, jak najbardziej zwyczajna, a przy tym wszystkim przepełniona codziennością i emocjami, co czyni ją jednak dość niezwykłą i zdecydowanie miłą w odbiorze.

Ona – Kasia, mama 19sto latka, zapalona pani fotograf, kochająca góry i piesze wędrówki. 

On – Andrzej, scenarzysta filmowy, kochający swoją pracę. Wśród znajomych nazywany Cudakiem.

Obydwoje są singlami, z całym bagażem swoich życiowych doświadczeń. Cenią swoją niezależność i wolność.  Przyzwyczajeni do życia w pojedynkę, radzą sobie ze swoimi problemami w doskonały sposób. 

Nie trudno przewidzieć, że ta dwójka spotyka się w dość banalnych okolicznościach i wydawałoby się, że nic z tego spotkania nie wyniknie. A jednak życie postanowiło inaczej pokierować ich scenariuszem. Napotykają sporo trudności i przeciwności, wynikających z niedomówień, z przyzwyczajeń, z obrony własnej niezależności. Gubią się i próbują mocno stąpać po ziemi, otaczają się murem budowanym z własnych myśli, tylko po to, by parę dziwnych zbiegów okoliczności burzyło ich misternie przygotowany plan. Obydwoje próbują dopuścić do głosu swój zdrowy rozsądek, który wg Andrzeja „wybrał się na dłuższy spacer”. Kasia natomiast chciałaby z jednej strony dopuścić do głosu swoje kobiece instynkty, nie mniej jednak jej drugie ja kłóci się z nią i nie daje prawa głosu „Zachciało mi się erotycznej bielizny! Przecież to absolutnie nie nadaje się do wysiadywania na mokrych ławkach w celu prowadzenia długich rozważań na temat własnej głupoty”. 

Konstrukcja książki sprawia, że czytelnik ma wrażenie jakby Kasia i Andrzej opowiadali całą swoją historię przy kubku wyśmienitej kawy. Wybuchy śmiechu i niesamowicie kolorowe opisy nie pozwalają przestać słuchać.  Chciałoby się jeszcze i jeszcze. Proste a jednocześnie bliskie życiu dialogi pozwalają bardzo szybko zaprzyjaźnić się z bohaterami. 




Podobała mi się ta książka i zdecydowanie polecam ją nie tylko kobietom, mężczyznom także, bo jak mówią sami bohaterowie „dobre czytadło to podstawa długiego życia, jak krzyżówka: odpręża, bawi, reguluje tętno, uspokaja nerwy. Koi smutki, budzi nadzieję, kołysze do snu. I pobudza produkcje endorfin”.

-----------------------------------------------------------------------

Drodzy Odwiedzający mam zaszczyt poinformować Was, że zwycięzcy konkursu zostali wyłonieni.

Wydawnictwo Prozami postanowiło wyróżnić wypowiedź Archer

Muszę przyznać, że od dłuższego czasu zastanawiam się co napisać i... mam pustkę w głowie. Po raz pierwszy nie potrafię ubrać w słowa tego co siedzi w mojej glowie. Ale dobra spróbuję. Jak dobrze wiadomo najlepsze przyjaźnie są albo te szkolne albo te podwórkowe. Do tych drugich mam większy sentyment gdyż te szkolne szybko się kończyły :( Anię poznałam jak była małą dziewczynką, a konkretniej zaczęło się od poznania Jej brata Tomka. Bo kiedy wychodziliśmy na dwór to Ania była pod opieką starszego brata. Miałam wtedy może 7 lat a Ania 4 gdyż jest młodsza ode mnie o trzy lata. Bawiłyśmy się razem. Pamiętam jak wydeptywałyśmy labirynty w wysokich trawach, goniłyśmy się po placu albo grałyśmy w gumę. Ania zawsze w skakaniu była lepsza, pewnie dlatego że była wysoka a nie niziutka jak ja. Na początku to było koleżeństwo, jednak z czasem zaczęło się to zmieniać w przyjaźń. Pierwsze sympatie, miłości. „Niestety wszystko co piękne szybko się kończy” myślałam, kiedy przeprowadzałam się z osiedla do centrum. Na szczęście się myliłam. Przyjaźń przetrwała moją przeprowadzkę. Nadal widywałyśmy się raz na miesiąc a jak miałyśmy możliwość to jeszcze częściej. Nasza przyjaźń przetrwała nie tylko przeprowadzkę, ale także związki z mężczyznami oraz rozstania z nimi. Żaden facet nie jest w stanie stanąć na drodze naszej przyjaźni. Teraz niedawno Ania przeprowadziła się także do centrum. Mieszka dwie ulice ode mnie więc staramy się widywać jak najczęściej. A jak nie mamy możliwości spotkania to prowadzimy długie rozmowy na gadu-gadu. Wspieramy się nawzajem. I wiem, że kiedy mam doła, jest mi źle i wszystko mnie wkurza, to wystarczy, że do Niej zadzwonię, pogadamy i od razu jest mi lepiej. No bo taka jest prawda, bez rozmów ze sobą ciężko bywa. Ania zawsze potrafi mnie kopnąć w cztery litery. Pamiętam, że jak wróciłam z mojego krótkiego wypadu do Anglii i zaczęłam przebąkiwać, że jeśli nie uda mi się znaleźć pracy w Polsce to pewnie przeprowadzę się do UK, wtedy Ania posłała mi sms o treści który do dzisiaj pamiętam: „jak ty wyjedziesz to ja z Tobą, bo osobno na dłuższą mętę nie damy rady”. I tak już wspieramy się i przyjaźnimy od 23 lat. I myślę, że to się nie zmieni i przyjaźń będzie nadal trwać.

 Oficyna Poligraficzna w porozumieniu ze mną postanowiła przyznać nagrodę Anek7.

Łamałam się dłuższą chwilę, bo to co chcę napisać bardzo osobiste jest, ale jak widzę wypowiedzi moich poprzedniczek to moja historia się w ten wątek wpisuje wręcz rewelacyjnie.
Dawno to już bardzo było, miałam 19 lat i zaraz po maturze poszłam do pracy. Uczyłam w małej wiejskiej szkole w sąsiedniej wsi. Na liście uczniów był zapisany chłopak, który po raz pierwszy pojawił się w szkole gdzieś pod koniec września, był 2 dni a potem znów przepadł na kilka tygodni i tak w kółko. Kiedy już przychodził to bez zeszytów, książek, oczywiście zadań domowych też nie odrabiał - dzisiaj już wiem, ze był i jest wręcz klinicznym przykładem dysleksji, jednak ponad 20 lat temu nikt o czymś takim na wsi nie słyszał.
Ponieważ chłopak z powodu problemów w nauce wagarował już wcześniej to miał poślizg w swojej szkolnej karierze i w chwili naszego poznania miał lat 16. Muszę powiedzieć, że nie lubiliśmy się okropnie - ja się wściekałam, bo lekceważąco mnie traktował co nie wpływało zbyt pozytywnie na mój wizerunek wśród uczniów a on głośno twierdził, że żadna smarkula nie będzie nim rządzić. Przyznam, że odetchnęłam z ulgą kiedy podjął decyzję o zakończeniu edukacji i wyjechał najpierw do OHP a później do pracy dosyć daleko od naszej gminy.

Minęło 14 lat. Do naszej wsi sprowadzili się nowi sąsiedzi. Dosyć szybko się zaprzyjaźniliśmy i zostałam zaproszona na imieniny Dorotki. I na tych imieninach spotkałam tego mojego byłego ucznia. On mnie poznał. Ja jego nie, dopiero kiedy się przyznał do znajomości skojarzyłam człowieka. Okazał się inteligentnym facetem, który potrafił zajmująco opowiadać o swoich zainteresowaniach, który miał swoje zdanie na temat obejrzanych filmów i tego co się działo na świecie. Tak się jakoś złożyło, że spotkaliśmy się jeszcze kilkakrotnie u tych znajomych i w pewnym momencie on zaproponował spotkanie na bardziej osobistym gruncie. Wahałam się, no cóż miałam już swoje lata, mieszkałam na wsi gdzie wszyscy o wszystkich wszystko wiedzą, no i on był te 4 lata młodszy... Zdecydowałam się jednak na to pierwsze spotkanie, potem na następne...

A jaki finał tej historii? W lipcu będziemy obchodzić 9 rocznicę ślubu a nasz synek w kwietniu osiągnie poważny wiek lat sześciu:)
I ma ten mój Robert tylko jedną zasadniczą wadę - nieczytaty jest jak mało kto... 
 

 Obydwie Panie zgodnie z zapowiedzią otrzymują książkę „Aleja Bzów” Aleksandry Tyl + nagrodę dodatkową w postaci kalendarza ze zdjęciem, które mi prześlą w wersji elektronicznej. Obydwie książki zostaną „wyposażone” w mam nadzieję miłe zakładki.

Archer i Anek7 proszę o kontakt  tajemnicaa33@gmail.com (w adresie są dwie literki a)
W imieniu swoim oraz Wydawnictwa Prozami i Oficyny Poligraficznej wszystkim uczestnikom bardzo dziękuję za udział. 




17 komentarzy:

  1. Mam ją na swojej liście:) Książka ma przepiękna okładkę:)

    OdpowiedzUsuń
  2. ==>> Izuś ta okładka pasuje do całej treści :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No, napisanie zwyczajnej historii w taki sposób, by chciało się ją czytać, to sztuka nie lada.

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaaa miałam wziąć ją od Muzy i się rozmyśliłam. Bardzo żałuję, z Twojego opisu wynika, że to smakowity kąsek :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ==>> Agnes dokładnie, masz rację. W tym przypadku jednak autorzy dali radę.

    ==>> Futbolowa żałuj :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Chyba się skuszę, skoro tak odpręża, a mi teraz tego brakuje :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Okładka oryginalna, więc może kiedyś przeczytam. A zwyciężczyniom gratuluję ;).

    OdpowiedzUsuń
  8. ==>> Bibliofilka ojjj tak na pewno odprężająca lekturka :)

    ==>> Luna polecam, nie tylko ze względu na okładkę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak mi się cudnie tydzień kończy:)
    Dzięki:D

    OdpowiedzUsuń
  10. Aniu gratuluję i cieszę się razem z Tobą :)

    OdpowiedzUsuń
  11. o kurczę :) zbieram szczękę z podłogi :) a przyznam się szczerze, że nie miałam brać udziału w konkursie bo nie wiedziałam co napisać :) o kurczę... wiem wiem powtarzam się :D Dziękuję bardzo :)
    @Anek - moje gratulacje :)

    a książkę "Ona i On" dorzucam do mojej długiej już listy książek do przeczytania

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak tylko zobaczyła okładkę tej książki, to wiedziałam, że muszę ją przeczytać, a Twoja recenzja tylko mnie utwierdziła w tym przekonaniu :).

    Gratulacje dla Archer i Anek7 :D.

    OdpowiedzUsuń
  13. Recenzja bardzo zachęcająca :)

    OdpowiedzUsuń
  14. ==>> Archer bardzo się ciesze razem z Tobą :)

    ==>> Maya na pewno nie pożałujesz :)

    ==>> Domi dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Zachęcająca recenzja ;)

    Gratuluję zwycięzcom ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Tajemnico - książka i kalendarz dotarły dzisiaj:)

    OdpowiedzUsuń