czwartek, 10 marca 2011

Wiosenny konkurs na werandzie pełnej słońca

Juliette Fay „Weranda pełna słońca” poruszająca opowieść o życiu zwykłych osób takich jak ja lub Ty. Wzrusza i rozśmiesza, skłania do przemyśleń i wciąga jak narkotyk :)

Janie wiedzie szczęśliwe życie. Ma męża i dwójkę wspaniałych dzieciaków. Nagle jednak, zupełnie bez znieczulenia wszystko rozpada się na drobne kawałeczki. Mąż ginie w wypadku, a Ona pozostaje sama z dzieciakami. Nie trudno zgadnąć, że sytuacja staje się dość skomplikowana. Młoda mama nie radzi sobie, jej psychika ulega rozkładowi i najprostsze czynności sprawiają nieziemskie problemy. Na szczęście są ludzie, którzy chcą pomóc Janie, nawet wbrew jej samej. Nie łatwo jest jej dostrzec oznaki sympatii, nie łatwo jest jej przyjąć pomocną dłoń. Próbuje sobie poradzić i z całych sił chce odnaleźć się w nowym scenariuszu, który napisało życie. 

Szalę goryczy przelewa pewien budowlaniec, który pojawia się w drzwiach domu Janie i przedstawia jej projekt werandy, który mąż przed śmiercią pragnął zrealizować. Ten zaskakujący prezent staje się początkiem dziwnych zbiegów okoliczności, dzięki którym młoda wdowa zbiera się w całość i zaczyna żyć. Próbuje uwolnić się od swojej przeszłości. Niejednokrotnie błądzi, niejednokrotnie popełnia straszne błędy, które ranią nie tylko ją sama, ale także najbliższych.

Juleiette Fay w swojej książce „Weranda pełna słońca” udowadnia czytelnikowi, że jednak życie potrafi nas zaskakiwać nie tylko miłymi niespodziankami. Smutek i radość mogą wymieszać się ze sobą w najmniej oczekiwanym momencie pozostawiając po sobie posmak żalu, rozgoryczenia i totalnej bezradności. Doskonale poprowadzona akcja i rewelacyjnie kreowani bohaterowie przepełniają czytelnika wiarą, że nigdy na nic nie jest za późno, że przy odrobinie chęci można swoje dotychczasowe życie przewrócić do góry nogami i znów stanąć pewnie na ziemi, z optymizmem patrząc w przyszłość.

Już na samym początku książki bardzo szybko, zastraszająco szybko zaprzyjaźniłam się z główną bohaterką Janie i przez cały czas miałam wrażenie, że siedzimy razem i ja słucham jej opowieści o ostatnim okresie jej życia. Wplatała gdzieś tam miedzy filiżankami kawy wątki z przeszłości tej dalszej …. Ale jednak najbardziej skupiła się na tej świeżej przeszłości i teraźniejszości. Wspólnie płakałyśmy wycierając nos w rękaw swetra, ale wspólnie tez wręcz zanosiłyśmy się ze śmiechu. Bardzo, ale to bardzo brakuje mi dziś Janie przy kawie, nie potrafię pozbyć się myśli o niej …. Jestem taka ciekawa, co dziś robi Dylan i mała Carly.

Autorka w poruszający aczkolwiek nie banalny sposób dotyka dość oklepanego tematu. Śmierć, rozsypka życiowa, próba życia od nowa, dzieci i ich wychowanie to wszystko wydawać by się mogło już tak dobrze znane z książkowego świata a jednak, pani Fay zaskoczyła mnie. Niewątpliwie przy takich tematach nie może zabraknąć uczucia wzruszenia, ale przy tym wszystkim autorce nie brakuje poczucia humoru. Obawiałam się tej książki, a teraz po jej zamknięciu jestem bardzo zadowolona, że mogłam poznać tę historię. Nie wiem na jak długo wystarczy mi optymizmu, którym przepełniona jestem od wczorajszego wieczoru …. Ale wiem na pewno, że bardzo długo będę tęskniła za Janie i jej rodziną. 





Polecam wszystkim tym, którym brakuje optymizmu, wszystkim tym, którym brakuje wiary w lepsze jutro i wszystkim tym, którzy lubią zapamiętywać na długo bohaterów książek.


KONKURS
 

Janie główna bohaterka "Werandy pełnej słońca" od lat ma sprawdzony sposób na przeprosiny.... tym sposobem w jej przypadku jest "ciasto z wody" :) przez żołądek do serca, tą zasadą kieruję się Jenie. A Wy Drodzy Odwiedzający, jaki macie przepis na przeprosiny? Podzielcie się nim w komentarzach poniżej a Wydawnictwo Otwarte najciekawsze odpowiedzi nagrodzi słoneczno – wiosennymi zestawami książek :)

Na odpowiedzi czekamy do 20 marca. 22 marca zostaną wyłonieni zwycięzcy.

I nagroda książka Juliette Fay „Weranda pełna słońca” i Kristin Harmel „Moje rzymskie wakacje”

II nagroda książka Juliette Fay „Weranda pełna słońca”

Oczywiście wszystkie książki zostaną wyposażone w zakładki niespodzianki :)

36 komentarzy:

  1. To wszystko zależy kogo trzeba przeprosić :)
    Na męża mam pewien intymny, przyjemny, niepowtarzalny i niezwykle sympatyczny sposób :) więc nie będę się wdawała w szczegóły :) ale to jak już mocno nabroję :)
    a tak faktycznie przez żołądek do serca, więc jakaś fajna romantyczna kolacja :) przysmak mego męża :) golonka po bawarsku, flaczki :) wykonane przeze mnie :)
    no i póki co 10 lat działa :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystko zależy od tego kogo chcę przeprosić. Nie mam jednego sprawdzonego sposobu. Jeżeli chcę przeprosić mamę to najczęściej w domu się błyszczy, a obiad jest ugotowany. Jeżeli narozrabiałam i muszę przeprosić chłopaka to działa na niego pyszne ciasto czekoladowe i dużo czułości. Mojego pieska biorę za to na długi spacer nad rzekę, ma wtedy tak ucieszoną mordkę, która wszystko wybaczy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm...przepis na przeprosiny?
    -psie oczy
    -delikatny uśmiech
    -serce przepełnione bólem
    -piekne słowa przeprosin

    i tyle chyba wystarczy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ==>> Sabinko podaj przepis na tę golonkę ;) może się przydać ;)

    ==>> Jussi Ciebie też proszę o przepis na ciasto :)

    OdpowiedzUsuń
  5. hm recenzja super, do odpowiedzi na pytanie muszę się przygotować, jak do przeprosin :)

    OdpowiedzUsuń
  6. A wszystko zależy od tego jakiego kalibru jest przewinienie i kogo trzeba przeprosić:)
    Jeśli męża, to na przeprosiny przygotowuję coś pysznego do jedzenia, zawsze jest to coś innego. Jedzenie jest zawsze niezawodnym sposobem na przeprosiny, bo mój mąż to chodzący przewód pokarmowy.
    Jeśli rodziców, to robię maślane oczka, i zawsze działa:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Gdy przepraszam pierw przemyślan za co konkretnie przepraszam. Chce żeby było to szczere. Najczęściej robię to co osoba, którą przepraszam lubi. Wyjaśniam czemu tak postąpiłam i daje czas tej osobie na przyjęcie przeprosin... No i wiadomo słodkie jest lekiem na całe zło ;)

    A recenzja niezwykle zachęcająca ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Przepis na przeprosiny:
    2 kilogramy otwartosci
    szczypta glosnego smiechu
    tuzin slonca w oczach
    jedno slowo ''przepraszam'', ktore trzeba obtoczyc w prawdzie i podrzucic w powietrzu lekko mruzac przy tym lewa powieke.
    Potrzec noc ekstratem z wanilii, rozlozyc ramiona,
    przytulic
    nikt nie pozostanie obojetny na takie przeprosiny.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciasto które zawsze się udaje :)kiedys znalazłam przepis w internecie
    Ciasto:
    1 ½ szkl mąki
    1 filiżanki cukru pudru
    1 ½ kostki miękkiego
    ½ łyżeczka proszku do pieczenia
    ½ łyżeczki sody oczyszczonej
    1/3 filiżanki kakao - ja daje więcej
    2 duże jajka
    2 łyżeczki ekstraktu z wanilii
    2/3 filiżanki kwaśnej śmietany

    Polewę robię z rozpuszczonej tabliczki czekolady, syropu klonowego i daje orzechy

    pycha

    bardzo podoba mi się przepis Moniki Sjoholm :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Na rozgrzaną patelnię wrzucam trochę poczucia humoru. Dosypuję ździebko ironii i dużo dobrego serca, cały czas mieszając. Zawartość wrzucam do miski i polewam zagrzanym wcześniej poczuciem winy. Wykładam na talerz, posypuję pięknymi słowami i podaję z szklanką uśmiechu.

    OdpowiedzUsuń
  11. Aby dobrze przeprosić należy:

    "Zmieszać ze sobą trzy duże łyżki
    optymizmu, łyżeczkę tolerancji,
    ziarenko ironii i odrobinę taktu.

    Następnie całą masę polać dokładnie
    dużą ilością miłości. Gotową potrawę
    przyozdobić bukietem uprzejmości
    i podawać z radością
    oraz filiżanką dobrej, orzeźwiającej herbatki."

    :)

    OdpowiedzUsuń
  12. P-rzepisy na pojednanie
    R-óżne są, Panowie i Panie.
    Z-apoznać się z już znanymi można przepisami,
    E-wentualnie popracować nad własnymi metodami.
    P-amiętajcie jednak wszyscy pouczenia mego:
    R-aczej nie zalecam czegoś przesadnego.
    A-le najważniejsze w tym wszystkim jest jedno,
    S-tanowi najprawdziwsze rzeczy sedno:
    Z-aledwie jeden wyraz wystarczy malutki,
    A już od razu pierzchają wszystkie smutki.
    M-ój przepis jest właśnie taki-sprawdzony choć króciutki.

    Dorota P. - pandora14@op.pl

    OdpowiedzUsuń
  13. Przepis na przeprosiny to przede wszystkim szczerość, do tego mocne postanowienie by zrobić wszystko by nie trzeba by było po raz kolejny przepraszać w tej samej sytuacji, a w końcu upewnienie się, że wszelkie negatywne skutki zdarzenia zostały usunięte.

    OdpowiedzUsuń
  14. :)))) Cóż za kreatywność :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Kochani.Ja nie jestem z tych osobników,którzy lubią się kłócić,boczyć czy obrażać.Ciche dni?U mnie w domu takowych nie ma.Mój przepis na spokój to uśmiech.Sposób a odstresowanie to pieczenie ciasta.Jak ciasta to takie "wypracowane,wymyślne"Tworzy się je długo jak dzieło sztuki,a zjada w jednej chwili.Mam jednak jedną wadę.Lubię coś nabroić,namieszać dlatego,że jestem "urodzoną mieszaczką"Bez mojej woli czasami wywijam takie numery,że włos się jeży.I wtedy muszę ułagodzić małżonka.
    Poniewaz on jest łasuchem to kupuję wtedy wielka paczkę krówek,a on muuczy z zadowolenie.ma podwójną przyjemność-on słodycz w ustach,ja święty spokój.Jak takie "mordoklejki"zaczną się w ustach rozpływać to nie ma mocnych.Chłopina milczy jak zaklejony!
    jolunia559@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  16. przepis na przeprosiny?

    muffinki czekoladowe z chilli!

    z jednej strony słodko, a z drugiej pikantnie.
    człowiek ma w sobie dwie strony, jedną dobrą (słodką?), a drugą niekoniecznie (pikantną?), dlatego trzeba je pogodzić...

    właśnie takimi muffinkami! :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  18. Golonka duszona w piwie

    1,5 kg golonki ( może być peklowana)

    1 cebula

    1 marchewka

    1 pietruszka

    5 dag selera

    1 piwo 0,33

    1 łyżka mąki

    2 łyżki oliwy

    6 ziaren ziela ang.

    1 liść laurowy

    1 łyżka majeranku

    1 łyżka słodkiej papryki, troszkę ostrej dodaję

    sól , pieprz

    Wykonanie:

    Umytą golonkę włożyć do posolonego wrzątku i gotować 15-20 minut. Wyjąć i natrzeć wymieszanymi przyprawami. Oprószyć mąką i obsmażyć. Utarte warzywa lub drobno pokrojone dodać do golonki, podlać wywarem i dusić pod przykryciem około 1h.Gdy płyn nieco odparuje podlewać piwem i dusić mięso do miękkości. Podawać z chrzanem i piwkiem :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Dziewczyny jesteście niesamowite :) Jak nie wiem kto się podejmie wskazania zwycięzcy, ja już teraz wymiękam :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Mówię, mówię, mówię. Bardzo dużo mówię. Po czym osoba, którą przepraszam (bo to moje mówienie, to przepraszanie, wyznawanie win i samobiczowanie się słowami), zupełnie nie wie, co się dzieje i mi wybacza ;). No i zdarza się przekupywanie słodyczami.

    Dobra, wiem, że jestem nudna i nie wygram :D.

    OdpowiedzUsuń
  21. Moim sposobem na przeprosiny jest po prostu przyznanie się do popełnionego błędu i skrucha, wiadomo nie łatwo się przeprasza kiedy człowiek sądził, że ma 100% rację. Jednak czasami trzeba, bo nie wszystko to co sądzimy, myślimy itp. może okazać się prawdą.

    OdpowiedzUsuń
  22. Szczerze powiedziawszy - proste, magiczne słowo działa u mnie najskuteczniej, więc w razie potrzeby stosuję je najczęściej. Jakie to słowo - wszyscy wiemy, tylko nie zawsze zdajemy sobie sprawę z tego, ile magii i siły w sobie zawiera. Wydaje się zbyt małe, zbyt prozaiczne, zbyt "oklepane". Jedno słowo, a czasem tak trudne do wypowiedzenia. Najzwyklejsze, szczere PRZEPRASZAM. :-)

    OdpowiedzUsuń
  23. Przede wszystkim moje przeprosiny są moimi słowami, którymi ukazuję jak bardzo żałuję, że postąpiłam tak, a nie inaczej. Czasem dorzucam jakąś niespodziankę, np. drobiazg który ktoś chciałby mieć, albo oferuję swoją pomoc. Przede wszystkim robię wszystko, aby pokazać, że drugi raz czegoś takiego samego nie zrobię.

    OdpowiedzUsuń
  24. Przepis na przeprosiny:
    -pół szklanki żalu
    -pełny uśmiech
    -szczypta odwagi
    -słowo "przepraszam"(na ulicach można często znaleźć jego tańszy zamiennik "sorry", jednak nie nadaje się on do przeprosin)
    -3 kilogramy szczerości
    -garść nadziei
    -całe serce

    Przygotowanie i sposób podania:
    Wymieszać wszystkie składniki, a następnie gotować je nad żarem miłości przez kwadrans. Tak przygotowany eliksir posłodzić obficie cukrem i podarować wybranej osobie przy promieniach słońca.

    OdpowiedzUsuń
  25. Zależy od osoby...
    Zazwyczaj robię z siebie błazna, udaję głupsza niż jestem i staram się rozśmieszyć kogoś kto jest na mnie zły.
    A jeśli już naprawdę kogoś wkurzyłam to po prostu pokazuję i mówię, że mi przykro, bez kombinowania...

    OdpowiedzUsuń
  26. O książce opowiadała mi koleżanka, więc czuje się i Twoją recenzją zainteresowana ;)


    Co do przepisu na przeprosiny to tak:

    > Oczka "przprośki" Kota w butach ze Shreka
    > Uśmiech od ucha do ucha Geni z "Opium w rosole"
    > Zimna krew i odwaga Ani z Zielonego Wzgórza
    > Wiara w sukces Zbyszka z Bogdańca
    > Szczere "przepraszam" własnej inwencji twórczej, płynące prosto z serduszka...

    To wszystko połączyć razem i podać jako pierwszy rękę na zgodę ^^

    OdpowiedzUsuń
  27. Kwiat w dłoń. Skrucha na twarz. Łzy same się pojawią w odpowiednim momencie.
    A potem wielka radość, że wszystko znowu jest tak jak dawniej.

    OdpowiedzUsuń
  28. Przepis?
    Słowo "przepraszam" wypowiedziane szczerze i z głębi serca.

    OdpowiedzUsuń
  29. Faceta koniecznie piosenką pani Magdy Umer i koniecznie we własnym wykonaniu:

    Nie gniewaj się za wszystkie moje żale
    Zapomnij o tym, czego nie było wcale
    Zapomnij o głupich uwagach przy stole
    Już nie myśl o żartach zupełnie nie w porę
    Przepraszam za słońce przepraszam za deszcz
    Za wszystko, za co tylko chcesz

    W takich sytuacjach najlepiej korzystać z fachowcow :-))

    OdpowiedzUsuń
  30. Więc tak:
    "Przez żołądek do serca" w moim przypadku odniosłoby chyba odwrotny skutek:)
    Choć nie mam z tym jakiegoś większego problemu to nie znoszę zajęć kuchennych więc jakieś kulinarne szaleństwo mogłoby mojego Roberta przerazić a nie ułagodzić...

    Co robię? Odczekuję, w zależności od kalibru sprawy, od trzech godzin do trzech dni, a kiedy widzę, że szanownemu małżonkowi ciąży już obraza robię kawę, wyjmuję jego ukochane markizy i... czekam aż się pierwszy odezwie. Wtedy typa przepraszam i staram się być super-hiper-miła i nawet się nie wykrzywiam kiedy muszę wysłuchać godzinnej dywagacji nad wyższością jednego oleju silnikowego nad drugim czy na inny równie ekscytujący temat...

    A przede wszystkim staram się nie doprowadzać do sytuacji konfliktowych...

    OdpowiedzUsuń
  31. Każdy z nas popełnia błędy. Są one nieodłączną częścią naszego życia. Najważniejsze, żeby umieć za to przeprosić. Mi często przychodzi to z trudem,bo jestem dumna i unoszę się honorem nawet jak wiem ,że nie mam racji( straszne paskudny charakter mam), ale staram się na spokojnie, wziąć ukochanego za rękę i patrząc mu prosto w oczy mówię spokojnie, szczerze i z głębi serca :


    P ROSZĘ CIĘ KOCHANIE USIĄDŹMY CHWILECZKĘ
    R OBACZKU NAJDROŻSZY POSŁUCHAJ MNIE WIĘC
    Z ASTANOWIŁAM SIĘ NAD MOJĄ WINĄ
    E WIDENTNIE PRZYZNAJE CI RACJE
    P OSTAWIŁAM SIĘ W TWOJEJ SYTUACJI
    R OZUMIEM JUŻ , ŻE MOGŁEŚ POCZUĆ SIĘ URAŻONY
    A LE JA TEGO NIE DOSTRZEGAŁAM
    S MUTNO MI TERAZ I ŹLE
    Z A TOBĄ BARDZO TĘSKNIĘ
    A LE WIEDZ , ŻE OBIECUJE POPRAWĘ
    M OGĘ UCZYNIĆ WSZYSTKO, BO KOCHAM…

    C
    I
    Ę


    A kiedy mi się zdarzyło nabroić większe przewinienie ( kilka razy niestety tak było), to najlepiej skutkuje tort własnej roboty, lub jakieś inne ciasto ( mój mąż jest strasznym łasuchem na słodkości i nie może się temu oprzeć). Na nim kładę wypisany na kartonie tekturowym wierszyk :

    Przepraszam, że cię skrzywdziłam,
    Przepraszam, że cię zraniłam,
    byłam głupia i nieźle nabroiłam,
    Może już mnie, tak nie lubisz
    może pamięć o mnie zgubisz
    a ja KOCHAM Cię i nie chce stracić,
    Skarbie czy możesz mi jednak wybaczyć?

    Od razu sukces murowany. Mąż nie potrafi się długo gniewać i wie z jakim trudem przychodzi mi przepraszanie, dlatego tym bardziej to docenia i spędzamy miły wieczór z pysznym kawałkiem ciasta i lampką wina ,bo nie warto się droczyć… życie tak krótko trwa….

    PS. Tylko nie przesadzajcie z drugimi przeprosinami , mąż już na tych słodkościach 12kg przytył…. No cóż zdarzyło się nabroić parę razy to i owo….

    OdpowiedzUsuń
  32. Przepis na przeprosiny to w sumie skomplikowana rzecz, bo nawet jeżeli planuję cała formułkę: za co przepraszam, dlaczego to zrobiłam, jak bardzo jest mi przykro, to i tak gdy już podchodzę do przepraszanej osoby to tracę rozum a język się wiąże na supeł i daje radę powiedzieć tylko: przepraszam, byłam głupia.
    Jeżeli chodzi o członków rodziny to raczej nie gotuję, bo marnowanie jedzenia mogłoby tylko bardziej zdenerwować, np. mamę :) Wystarczy że przyniosę jej sok, albo umyję naczynia i nie krzyczę na młodszego brata i już jest pozytywnie. Ostatnio żeby nie denerwować mamy ciągłymi przesyłkami książek do mnie, dla niej też zawsze coś biorę :) i tak się symbiotycznie wymieniamy tytułami :D No i zarażam mamę pasjami - bo tato się nie daje zarazić - i tak oglądamy z mamą męską siatkówkę i oglądamy serial "Kości" :) I zawsze można po "złych dniach" zagadać mamę o meczu jej ulubionej drużyny, o nowym odcinku "Kości" czy o książce, która powinna przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Chyba za długo czekałam z tworzeniem odpowiedzi, bo widzę, że dziewczyny już tu wszystko co się dało opisały.

    Najczęściej zdarza mi się przepraszać męża, a on nie jest łatwym partnerem do takich działań. Nie wystarczy ładny uśmiech. Nie wystarczy to małe słówko "przepraszam". Nie wystarczy, że przyznam się do błędu. Bo za słowami, muszą iść czyny. I tak zwykle, gdy nabroję, ląduje w... kuchni. Taaak, mój mąż to nie lada smakosz, a stwierdzenie "przez żołądek do serca" sprawdza się u niego w 100%. I nie myślcie sobie, że wystarczy, że ugotuje mu obiad. Że zrobię jakieś standardowe danie i będzie po wszystkim. Co to to nie. Obiad przecież jest codziennie. Nie ważne czy ja, czy on gotujemy. Wyjątkowe dania? Są na święta i inne okazje, więc też nie wchodzą w grę. Jest tylko jedna rzecz, którą mogę zrobić, by wywołać uśmiech na jego ustach i usłyszeć "dobrze, już dobrze. Zapomnijmy o tym". To ciasto. Piernik dokładnie, z masą marcepanową. I polewą czekoladową. I płatkami migdałów na wierzchu. I powidłami śliwkowymi. I jeszcze najlepiej, żebym ja, jego żona, nie zjadła nawet jednego kawałeczka. taaak, jak nie ruszę jego cista to wtedy przeprosiny są kompletne. On sam, jeden, kubek coca-coli light (w końcu trzeba dbać o linię), przy stoliku jeszcze 2 litry tego ukochanego przez niego napoju i blacha ciasta. To jest to co przemawia do serca mojego Artura. I tylko tak mogę się wykupić. Niby niedrogo. Ale zawsze.. dlatego wolę mu za często nie podpadać, bo strach się bać, jakby się mogły takie częste przeprosiny skończyć :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Kasiu wyniki już dawno są :)
    http://tajemnica33.blogspot.com/2011/03/rozwiazanie-werandowego-konkursu.html

    OdpowiedzUsuń
  35. Ups... jakoś przeoczyłam...
    Dzięki za link :)

    OdpowiedzUsuń