piątek, 22 lipca 2011

... i znów Dublin ... :)


Karen Marie Moning – do tej pory była dla mnie kompletnie nieznaną autorką. Nazwisko nic niemówiące i nie skojarzyłabym go z żadnym gatunkiem literackim. Od dziś, a w sumie od wczoraj wiem, że na długo je zapamiętam i będę jednoznacznie przy nim widziała świat elfów dzięki książce pt „Mroczne szaleństwo”.

Główna bohaterka opowieści Mac ma 22 lata. Żyje sobie w prowincjonalnym amerykańskim miasteczku wraz z rodzicami oraz siostrą, która tymczasowo przebywa w Dublinie, gdzie studiuje. Codzienność Mac to praca, która nie jest zbyt wyszukana, muzyka i książki oraz niezmącony spokój. 

Pewnego dnia jeden nic niezapowiadający telefon rujnuje szczęście rodziny. Wiadomość wydaje się wręcz pomyłką. W Irlandii w dość zawiłych i tajemniczych okolicznościach ginie starsza siostra Mac Alina. 

Irlandzka Garda bardzo szybko zamyka śledztwo z braku dowodów, przez co Mac postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i wyrusza, aby odkryć prawdę dotyczącą tajemniczej śmierci siostry.
W tym momencie rozpoczyna się opowieść, w której oprócz Mac biorą udział elfy, tajemnicze zjawy przybierające nieludzkie formy, cienie i stwory, które ciężko sobie nawet wyobrazić.
Młoda dziewczyna, której życie było poukładane do tej pory wkracza w świat, który mija się nawet z najgorszymi nocnymi koszmarami. Zamienia się z grzecznej i dobrze wychowanej kobietki w osobę, której nie zna i nigdy nie przypuszczała, że kiedykolwiek pozna.

„Kontakty z elfami przypominają każde inne uzależnienie – jeśli się poddasz, należysz do nich, jeśli stawiasz opór, nigdy cię nie opanują.” Niestety …. najwidoczniej jestem podatna na wszelkie uzależnienia, z czego w tym przypadku jestem wielce zadowolona. Książka „Mroczne szaleństwo” pochłonęła mnie bez reszty, zabierając w świat niesamowity, obcy, szalony i mroczny do granic możliwości.



Nie sądziłam, że tego typu literatura może mnie zaciekawić, a jednak po raz kolejny przekonałam się na własnej skórze, że można wsiąknąć w ten nierealny świat kompletnie bez znieczulenia, zapominając, co jest prawdą a co fikcją.

10 komentarzy:

  1. Po twojej recenzji, ja ją muszę przeczytać xD

    Pozdrawiam ! :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie uzależnienie nie straszne ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. O to coś zdecydowanie dla mnie. lubię takie klimaty.

    OdpowiedzUsuń
  4. Od dawna mam na nią ochotę :D Kolejna pozytywna recenzja tylko jeszcze bardziej nie daje mi spokoju aby wrócić z nią następnego dnia do domu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojaaaa... fantasy i elfy. Kiedy ja ostatnio coś o nich czytałam? Nawet nie pamiętam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Widziałam kiedyś pozycję w księgarni i intryguje mnie okładka ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej Tajemnico! Ja tak trochę z innej beczki. Nominowałam Cię do zabawy One Lovely Blog Award, choć nie mam pewności czy się nie spóźniłam. Szczegóły u mnie. Przyjmiesz zaproszenie?

    OdpowiedzUsuń
  8. ja też z innej beczki: Co z Włóczykijką? Bo ja bym się chętnie już pozbyła "Strażnika..." ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Okładka mnie hipnotyzuje i urzeka, ale treść niezbyt ciekawi... Zapamiętam tytuł, może upoluję i skosztuję;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciekawa okładka i elfy też mnie zachęcają więc kto wie?

    OdpowiedzUsuń