piątek, 12 sierpnia 2011

Ludzie listów nie piszą .....


„Kilka słów może zakończyć romans albo … wskrzesić utraconą miłość”

Słowa, te wypowiedziane, napisane mają moc sprawczą, mogą ranić, sprawiać radość, przez nie można płakać lub śmiać się. W dzisiejszych czasach moim zdaniem słowa tracą swoją magię … posługujemy się meilami, esemesami, komunikatory i cała mieszanka technologicznych gadżetów sprawiała, że nie pamiętamy jak smakują prawdziwe, napisane odręcznie myśli. Ja osobiście nie pamiętam, kiedy ostatni raz pisałam odręcznie list …. wstyd mi :(

„Ostatni list od kochanka” opowiada o … słowie pisanym, pięknym, wzruszającym a co najważniejsze utrwalonym …. na zwykłym papierze. Dzięki temu, że w roku 1960 nie było tak rozwiniętej technologii dwoje ludzi zmuszonych było komunikować się listownie …. Tylko pozazdrościć, tych wszystkich słów i myśli, które byli sobie w stanie przekazać. 

Młoda dziennikarka Ellie któregoś dnia dostała zlecenie od swojej szefowej, aby odkopać w archiwum jakieś ciekawe, stare artykuły. Zadanie niezbyt ambitne, a jednak okazało się fascynujące. Ellie przez zupełny przypadek znajduje stary list przepełniony miłością, romantyzmem, ale i bólem. Postanawia pogrzebać w przeszłości, czy uda jej się rozwikłać tajemnicę Jennifer po tak długim czasie? 

Niemal równocześnie autorka przedstawia nam historię samej Ellie, uwikłanej w romans z żonatym mężczyzną, beznadziejnie zakochana, poszarpana emocjonalnie i żebrująca o uczucia.
Obydwie opowieści zazębiają się ze sobą, łącząc w doskonałą całość. Historia z przeszłości odbija się na teraźniejszości pokazując zagubionej 30sto latce, co jest w życiu ważne a co najważniejsze. Akcja toczy się szybko, wciągając czytelnika z każdą stroną coraz bardziej. 

Nie wiem, czy będzie osoba, której nie spodoba się historia opowiedziana przez Jojo Moyes. Wszystko, co zawiera ta książka jest przepełnione emocjami, pięknymi uczuciami, tęsknotą, bólem i wiarą …. Nieskazitelną wiarą w miłość prawdziwą i ostateczną. Przytaczane tytułowe listy sprawiają, że w czytelniku budzi się niesamowita tęsknota za bliskością, miłością, za dłonią i ramieniem najbliższej osoby. 




Pozornie wydawać by się mogło, że „Ostatni list od kochanka” to takie babskie czytadełko. Być może, niektórzy tak zakwalifikują tę pozycję. Dla mnie jednak pozostanie ona bardzo ciepłym i wzruszającym wspomnieniem niesamowitej historii, dzięki której powraca wiara w siłę i moc prawdziwego uczucia. 


6 komentarzy:

  1. Pierwszy raz słyszę o tej książce, jednak zaintrygował mnie temat i ciekawi treść listu. Ponadto fajna okładka, przez chwile miałam wrażenie , że do książki dołączono ów ten tajemniczy list.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach listy...kiedyś to się dużo pisało, mam pokaźny zbiór listowych wspomnień.

    Książka wydaje się ciekawa, do tego ma kusząca okładkę - nic tylko czytać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka dla mnie wydaje się taka sobie, ale Ty masz ciekawe przemyślenia i dużo racji.

    Nie pamiętam już, kiedy ostatni raz miałam w ręce prawdziwy list. A, nie, przepraszam! Jak miałam 8 lat i napisałam do czasopisma, żeby zyskać nowe znajomości. Ale to tylko dlatego, że wtedy nie było jeszcze u mnie internetu... Pamiętam, że jakieś 4 lata temu napisałam do mojej przyjaciółki list z wakacji. Teraz ograniczam się do pocztówek. I wiesz co? Zainspirowałaś mnie ;) Mam w domu jeszcze trzy rodzaje takich małych ozdóbek, jak do paznokci - serduszka, gwiazdki, mieniące się kropeczki, które wsypywałam wraz z brokatem do każdego listu, który wysyłałam do przyjaciółki. Chyba czas reaktywować ten zwyczaj. Napiszę listy. prawdziwe listy z wakacji. Pierwszy pojedzie z Krakowa, bo niedługo wyjeżdżam :) Dziękuję za inspirację!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie sądzę, żeby ta książka mnie zainteresowała

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj, nie wiedziałam, że wyszło u nas coś jeszcze Jojo Moyes. Zachęcona dużym wysypem recenzji na Kolorowym wyzwaniu nabyłam książkę "Srebrna zatoka" i choć jeszcze jej nie przeczytałam, widzę, że muszę rozejrzeć się za kolejną :)

    OdpowiedzUsuń