wtorek, 31 stycznia 2012

„Godzina 21:37”


Zaintrygowana tytułem i opisem najnowszej książki Karin Alfredsson, "Godzina 21:37" rozpoczęłam czytanie z wielkim zainteresowaniem. „Przemoc, aborcja, hipokryzja. Powieść sensacyjna z fanatyzmem religijnym w tle” – te w słowa w głównej mierze zwróciły moją uwagę na tę opowieść. Byłam niezmiernie ciekawa, jak Szwedka poradzi sobie z taką tematyką tym bardziej, że głównymi bohaterami są Polacy. No cóż, mówiąc szczerze troszkę mnie oburzyło na początku wyostrzanie religijnego fanatyzmu polskiej rodziny, ale jednak po kilkunastu kolejnych stronach zrozumiałam, że niestety w wielu przypadkach tak właśnie wyglądają realia.


Agata młoda dziewczyna wychowana w „drastycznie” katolickiej rodzinie próbuje żyć normalnie. Jej mama nie żyje z ojcem, natomiast nigdy nie wzięli rozwodu, ponieważ nie pozwalają jej na to przekonania i wiara. Siostra Agaty – Karolina zrezygnowała z edukacji na rzecz Boga, pracuje w katolickiej księgarni i coraz częściej myśli o wstąpieniu do zakonu. Brat – Marek należy do stowarzyszenia Młodzieży Wszechpolskiej, co przesłania mu obraz całego normalnego życia. Wszyscy wychowani są w silnej wierze chrześcijańskiej z bagażem norm i zasad pokolenia JP2. 


Agata pewnego razu wybiera się na imprezę ze znajomymi. Spotyka tam przystojnego chłopaka i po jednorazowym kontakcie zachodzi w ciąże. Świat się wali a problem z dnia na dzień dosłownie rośnie. Jest zdecydowana poddać się aborcji, jednak sumienie z rozumem toczy walkę, a do tego dochodzi jeszcze problem wykonania samego zabiegu, który jak wiadomo jest nielegalny. W tym czasie do Polski przypływa statek „Aurora”, który ma pomóc polskim kobietom w wykonywaniu legalnego i bezpłatnego zabiegu usuwania niechcianej ciąży. Szwedzka Pani ginekolog Ellen Elg rozmawia z potrzebującymi i wykonuje profesjonalne badania, a w razie potrzeby bez zbędnych formalności pomaga w „pozbyciu się problemu” metodą farmakologiczną.  


Sam fakt pojawienia się „Aurory” wzbudza szereg zamieszek i protestacji w porcie we Władysławowie. Jest sporo przeciwników, ale są także zwolennicy. Czy wszystko ułoży się pomyślnie? Czy Pani doktor jest na tyle silna, aby stawić czoła religii i przekonaniom?
Nie mnie oceniać przekonania i sposób życia głównych bohaterów. Nie mniej jednak chwilami było mi wstyd za zaściankowość moich rodaków, brak tolerancji i ślepe patrzenie pod pryzmatem wiary na kwestie, które porusza Karin Alfredsson w swojej książce. 


Ciężko się czyta całą opowieść. Autorka zdecydowała się na wielowątkową formę i do tego zastosowała wędrówki w czasie. Faktycznie trzeba się dobrze wczytać, aby nie pogubić się w akcji. Nie zmienia to faktu, że jednak czytelnik z każdą kolejną stroną chce wiedzieć, co dalej …. atmosfera sprytnie podgrzewana budzi ciekawość. 





Podsumowując „Godzina 21:37” jest dobrą książką, ale moim zdaniem niedopracowaną. Zbyt wiele nierozwiązanych wątków, pozostawia czytelnika z uczuciem niedosytu.

10 komentarzy:

  1. Jestem ciekaw jak autorka opisała polską rzeczywistość i czy naprawdę udało jej się wszystko trafnie ująć.

    OdpowiedzUsuń
  2. Już dawno czytałam w internecie notkę na temat tej książki, pewnie gdy ukazywała się w Szwecji. Hmm... uśmiałam się wtedy. Wydaje mi się, że tam w opisie było jeszcze coś takiego, że ktoś tam planuje napad na statek o symbolicznej godzinie 21:37, tak faktycznie jest? To mnie trochę dobiło... Twoja recenzja zapowiada lepszą książkę, niż mnie się po tym opisie wydawało. Ale ta rodzina też mi się nie podoba, pewnie takie są, ale i tak boję się pewnej tendencyjności i przesady w tej książce. Może i jest w tym trochę prawdy, w tej religijności, ale ludzie w Szwecji przeczytają tę powieść i utwierdzą się w pewnych stereotypach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jest ;) O godzinie 21:37, która tez ma przecież dla wielu Polaków symboliczny wymiar :)
      Masz rację, Szwedzi po przeczytaniu książki utwierdzą się w stereotypach na tematach Polaków, niestety.

      Usuń
  3. Jestem bardzo zainteresowana tą książką. Na pewno przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyciąga mnie strasznie okładka książki, choć wiem, że nie po niej powinniśmy oceniać..dam tej książce szansę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okładka jest faktycznie świetna :) Taka tajemnicza :)

      Usuń
  5. Przyznam szczerze, iż duże znaczenie odnoście wyboru książki ma dla mnie jej okładka. Ta jest prawdziwym strzałem w dziesiątkę. Dodatkowo szalenie zainteresowałaś mnie tą książkę, na którą muszę zapolować ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rzeczywiście intrygująca książka, chętnie bym przeczytała. Zaciekawiłaś mnie tym, że autorka jest Szwedką, a pisze o Polsce.
    Pozdrawiam
    Sol

    OdpowiedzUsuń