czwartek, 19 stycznia 2012

„Mr. Pebble i Gruda”

Szczerze mówiąc już jakiś czas temu zraziłam się do książek rozmiaru XXL. W wielu przypadkach już od połowy autorowi brakowało pomysłu, co zrobić z bohaterami, akcja toczyła się chaotycznie, a zakończenie było naciągane. Ostatnie kilka dni spędziłam z Mariuszem Ziomeckim …. autorem powieści „Mr. Pebble i Gruda”. Zdecydowanie książka może rozmiarami przerazić, ale to tylko pozory, ponieważ zawartość to niezwykle emocjonalna podróż od czasów głębokiego PRL-u, aż do stanu wojennego.

Żona polskiego poety popełnia samobójstwo. Zostawia malutkie dziecko, rozżalonego męża i masę tajemnic. Jan Kamyk – świeży wdowiec postanawia wraz z synem opuścić Polskę. Zaczyna zupełnie nowe życie w Ameryce. Zapomina o polskich przyjaciołach, nawet z rodziną ma ograniczony kontakt. Zmienia nazwisko i od tej pory funkcjonuje jako Mr. Pebble. Wraz z lekko upośledzonym synem buduje nowy, inny świat skrzętnie skrywając w zakamarkach duszy, to co go spotkało. Wszystko układa się bardzo pomyślnie, plan Kamyka wydaje się być idealnym, aż do momentu, w którym zupełnie niespodziewanie pojawia się dziennikarz z Polski z tajemniczą przesyłką. Bez jakiegokolwiek przygotowania przeszłość powraca z bolesną czkawką. Trzeba stawić czoła temu, co już dawno zostało zaszufladkowane z oznaczeniem „przeszłość”.


W doskonały sposób Ziomecki buduje napięcie, kolejne wydarzenie są niezwykle ciekawe, kreacja bohaterów to majstersztyk w najlepszym wydaniu. Cała opowieść stanowi bardzo miłą niespodziankę zarówno dla osób lubiących obyczajówki jak i dla tych, którzy chętnie sięgają po sensację lub kryminał. Nawet czytelnik zainteresowany historią Polski w tej książce znajdzie coś dla siebie.


Poplątane losy bohaterów ukazują Polskę od czasów Gomułki aż do ciężkich chwil stanu wojennego. Ówczesne realia nie są zdominowane politycznymi przesłankami, są raczej relacją zwykłego człowieka, który musiał i chciał żyć. Prawda i brutalność porażają, przypominając jednocześnie jak wiele naród polski musiał przeżyć, abyśmy dziś mogli spokojnie żyć. Przyjaźń, miłość, nienawiść, konieczność dokonywania wyborów to emocje, które towarzyszą postaciom na każdym kroku.

Ja osobiście byłam i nadal jestem pod wielkim wrażeniem. Nie spodziewałam się, że autor zabierze mnie w podróż po dawnej Polsce, tak realną, że aż czułam smak upragnionych pomarańczy cudem zdobytych na Boże Narodzenie. Kolejne strony uciekają w zastraszająco szybkim tempie, pozostawiając po sobie uczucie wielkiej ciekawości. Tej książki się nie czyta, ją się po prostu pożera, aby jak najszybciej poznać kolejne opowieści i wydarzenia. Dziś tęsknię za Jankiem, Izabelą i Antonim, chciałabym po raz kolejny przeżyć te wszystkie emocje, które zafundował mi Pan Ziomecki. 

Z czystym sumieniem polecam „Mr. Pebble i Gruda”  Mariusza Ziomeckiego wszystkim tym czytelnikom, którzy szukają literatury mądrej i wymagającej, a przy tym niepozbawionej dobrego humoru, skłaniającej do przemyśleń i pozostawiającej po sobie głęboki ślad w pamięci. Jestem przekonana, że nikt nie pożałuje czasu spędzonego z tą powieścią. 


13 komentarzy:

  1. Nie słyszałam o tej książce.
    A tak na marginesie, to moja mama opowiadała mi o tych kilometrowych kolejkach po pomarańcze na święta, jak biedna stała, kolejny autobus odjeżdżał, wreszcie kiedy nadeszła jej kolej, okazało się, że pomarańczy już nie ma.
    Co za czasy.
    Książkę będę miała na oku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miej na oku, bo zdecydowanie warto ja przeczytać :)

      Usuń
  2. Podziwiam cię, że przeczytałaś tak grubą objętościowo książkę. Mam ją na swej półce bibliotecznej, ale właśnie ilość stron trochę mnie przeraża i zniechęca do sięgnięcia po „Mr. Pebble i Gruda” .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zniechęcaj się, strony uciekają w zastraszająco szybkim tempie :)

      Usuń
  3. Leży na szafce i czeka...
    I pewnie jeszcze parę dni poczeka, bo aktualnie mam maraton w pracy pod hasłem "Koniec półrocza" i nie wyrabiam na zakrętach:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Weź ją jako pierwszą :) Odpoczniesz przy niej :)

      Usuń
  4. Lubię XXXXL więc dlaczego by nie spróbować :).

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie jestem zwolenniczką tomiszczy xxl, gdyby była może L to bym się skusiła, ale tematyka dla mnie chyba nie jest na tyle interesująca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a szkoda, bo warto łyknąć co nieco z historii przy okazji dobrej powieści :)

      Usuń
  6. Mnie jest wszystko jedno, czy XXL czy nie, byle dobra by była. A tę właśnie czytam i podoba mi się bardzo.

    OdpowiedzUsuń