niedziela, 15 listopada 2015

Prezent urodzinowy ...

Diane Chamberlain jak dla mnie jest gwarancją doskonałej lektury. Nie zawiodłam się! O nie .... po odłożeniu jej najnowszej książki "Dar morza" najnormalniej w świecie nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Wyłączyłam czytnik i bałam się oddychać, żeby te wszystkie emocje, które zgromadziłam nie uciekły ode mnie.

Czytałam z wypiekami na policzkach, z kubkiem gorącej herbaty, która dawno wystygła, z palącym się papierosem odstawionym na popielniczce, bo zapomniałam o nim ... zapomniałam o wszystkim! Najważniejsi byli moi nowi przyjaciele z "Daru morza".

W dniu swoich 11 urodzin mała dziewczynka idzie na spacer nad morze. Kocha to miejsce i uwielbia spacerować brzegiem. Nie spodziewa się jednak, że tego dnia, dostanie od morza prezent w postaci noworodka. Mała Daria bez zastanowienia ratuje maleństwo biegnąc z nim do własnego domu. Do akcji wkraczają najbliżsi dziewczynki, policja, pogotowie i noworodek zostaje uratowany. Jego tożsamość natomiast pozostała tajemnicą. Rodzice Darii postanawiają adoptować znalezioną dziewczynkę. Od tego momentu życie Państwa Cato zmienia się. Nikt nawet nie przypuszcza jak wielką rolę odegra nowa córka.
Po dwudziestu latach młoda Shelly postanawia poznać swoją przeszłość. Chce odnaleźć swoją biologiczną mamę dzięki programowi telewizyjnemu, który prowadzi przyjaciel rodziny Rory. Nikt jednak nie jest przygotowany na odkrywanie tak wielkiej tajemnicy. A może to tylko pozorna maska bohaterów, aby schować swoją prawdziwą tożsamość?

Przekonajcie się sami, jak to jest z rodzinnymi tajemnicami. Czy faktycznie znamy tak dobrze naszych rodziców, rodzeństwo, przyjaciół? Każdy z nas ma swoje tajemnice, każdy z nas ma swoją historię życia i dokładnie o tym przekonuje nas Diane Chamberlain w swojej najnowszej książce "Dar morza". Nie ważne jak wiele błędów popełniamy, jak bardzo wiele próbujemy ukryć przed światem w pewnym momencie życie upomni się o prawdę i demony przeszłości muszą wyjść z ukrycia.

Książka piękna. Budzi ogromne emocje. Nie mozna się od niej oderwać. Może niektórzy powiedzą, że jest nudna, przewidywalna. Niech sobie mówią. Ja przeczytałam historię rodziny Coto z wielką przyjemnością i chciałabym czytać jeszcze i jeszcze i nie wiem kiedy miałabym dość. Nie będę zachwalała stylu autorki, sposobu kreacji bohaterów i prowadzenia akcji bo o tym już wszyscy wiedzą, że to jest po prostu majstersztyk. 




Drogie Panie, Drodzy Panowie kolejna autorka, która będzie masowało nas zachwycała, oburzała i budziła w nas szereg niesamowitych emocji. Oby jak najdłużej i oby zawsze na tak wysokim poziomie. Tego życzę sobie i wszystkim czytelnikom, którzy lubią literaturę obyczajową, pisaną przez samo życie.

6 komentarzy: