sobota, 1 stycznia 2011

Masochistki zwierzenia.

 Ostatnią książką, którą przeczytałam w 2010 roku była „Suka. Z pamiętnika masochistki”. Porusza ona temat, o którym w Polsce się nie mówi, a jeśli już to szeptem albo z odrażeniem i wtedy na pewno trzeba głośno, dla podkreślenia problemu.
Ja osobiście uważam się za osobę tolerancyjną, dlatego lubię książki poruszające problemy bolące społeczeństwo, w którym żyję. Lubię wiedzieć, co nieco w tematach, o których się  nie mówi a lubię wiedzieć, żeby w razie czego móc zabrać głos i ewentualnie podeprzeć się literaturą, gdyby ktoś chciał mnie zlinczować.
Pochodzę z epoki, w której nie pozwalano mnie jako dziecku patrzeć na całujących się w telewizji, nie wspomnę już nawet o scenach łóżkowych. W związku z tym przez bardzo długo uważałam, że seks i czułość damsko-męska musi być czymś strasznie wstydliwym i odrażającym, skoro nie można nawet na to popatrzeć. Wiem, że wiele osób do tej pory tak wychowuje swoje dzieci i właśnie tym osobom odradzam omawianą przeze mnie książkę. Odradzam ją także tym, którzy nie potrafią zrozumieć potrzeb innych ludzi, nie są tolerancyjni i nie potrafią rozmawiać o seksie.
„Suka. Z pamiętnika masochistki” to swoisty zapis zwierzeń autorki występującej pod pseudonimem Goodgirl. Zwierzenia te są spisywane w formie "Slajdów z namiętnika" i dotyczą one sfery łóżkowej autorki-bohaterki. Opisuje ona bardzo szczegółowo aczkolwiek z niesamowitą delikatnością temat BDSM, czyli seksu z dreszczykiem lub z klapsem delikatnie mówiąc. Nie ukrywa, że lubi być bita, poniżana, wyzywana, związywana Ona wręcz podkreśla fakt, że tego typu „zabawy” sprawiają Jej ogromną przyjemność. Pokazuje na stronach swojej książki, że tacy ludzie są normalni, nie należą do grona zboczeńców, żyją, funkcjonują, pracują a nawet wychowują dzieci, tak samo jak Ci, którzy w sypialni „używają” tylko pozycji misjonarskiej.
Temat BDSM nie jest jedynym poruszanym w tej książce. Pomiędzy pikantnymi stronami z pamiętnika autorki możemy także poczytać o postrzeganiu kobiety w różnych kulturach i religiach, o wierze, o tolerancji, o rozmowie, a nawet o dniu codziennym.  
Pamiętnik Goodgirl czyta się natychmiast, nie da się go dozować, jego się po prostu pożera z ciekawością, z lekkim zawstydzeniem a czasami z dreszczykiem na plecach. Przy czytaniu należy pozbyć się wstydu i próbować się wczuć w rolę tytułowej Suki.





12 komentarzy:

  1. Kontrowersyjna i ciekawa... Z pewnością ją przeczytam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana czy ty chcesz mnie mieć po raz kolejny na sumieniu? Zakochałam się w tej książce od pierwszego przeczytanego tytułu.

    OdpowiedzUsuń
  3. ==>> Bujaczek w takim razie czekam na recenzję, ciekawa jestem jak młodsze pokolenie odbiera taka literaturę :)

    ==>> Lena hmmmmm :) wiesz, że Cię lubię, prawda? i nie chcę Cie mieć na sumieniu :)
    Zakochałaś się po przeczytaniu tytułu, a ja miałam nadzieję, że to moja recenzja rozpaliła Cię do czerwoności ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj Tajemnico... Żebyś ty wiedziała co ta Twoja recenzja ze mną zrobiła...

    Po prostu próbowałam być subtelna, że tak powiem. Mnie może i nie ale mój portfel, a raczej konto już tak

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba gdzieś widziałam. Mimo, że jestem osobą tolerancyjną to chyba jednak książka nie dla mnie, jak na razie wolę lekkie czytanie ;) Pozdrawiam i dodaję do obserwowanych ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Chyba nie dałabym rady, dodaję do obserwowanych :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo mnie zainteresowałaś, sama lubię czytać o tematach, które są jeszcze tabu. Dobrze mieć wiarygodne źródło, które można tak jak piszesz wykorzystać w dyskusji.
    Pozwolę sobie dodać do obserwowanych:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  8. ==>> Lena będę trzymała kciuki za stan portfela :) i konta też ;)

    ==>> Klaudia no ta akurat lekką na pewno nie jest. Dziękuję za obserwację ;)

    ==>> Folle dziękuję :)

    ==>> Scathach cieszę się, że moja recenzja na coś się przydała. Dziękuję za obserwację i również pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. "Pokazuje na stronach swojej książki, że tacy ludzie są normalni, nie należą do grona zboczeńców, żyją, funkcjonują, pracują a nawet wychowują dzieci..." - normalni lecz jest to nerwica seksualna z którą można żyć jak z anoreksją, sadyzmem, depresją, klaustrofobią, kompulsywnymi zachowaniami oraz cięższymi jeszcze zaburzeniami. Można żyć lecz tylko dotknięci tym nieszczęśnicy wiedzą jaki ciężar bezsensownego cierpienia ciągną przez swe życie, jak radość życia zamyka się przed nimi i perspektywy rozwoju osobistego. Ile osób wokoł siebie unieszcześliwiają, absorbując swoją chorobą. Wygodnie jest powiedzieć: normalni - bo tak wymyślili psychiatrzy chcąc miec klientów a nie chorych. Moim zdaniem powtarzanie tego "liberalnego" punktu widzenia warto rozważyć, czy robi się komuś dobrze czy źle. "Dreszczyk" emocji dla czytelnika a chory cierpi, sorki ale to duża różnica.(przypadkowy czyt.)

    OdpowiedzUsuń
  10. ==>> Anonimowy nie wiem czy zechcesz tu raz jeszcze wejść, nie mniej jednak chciałabym zapytać ... czy wolałbyś/ałabyś żeby uważano ludzi uprawiających BDSM za zboczeńców? a i jeszcze jedno .... zmuszanie do tego typu zachowań mija się z celem, tego po prostu trzeba CHCIEĆ.

    OdpowiedzUsuń
  11. O to coś dla mnie :).Uwielbiam kontrowersyjne tematy :).

    OdpowiedzUsuń
  12. ==>> Maya jeśli lubisz takie tematy to faktycznie ta książka jest dla Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń