Constanze Kopp napisała „Najdalszą podróż. Krótką opowieść o życiu i umieraniu” dzięki rozmowom ze swoją córką, a także dzięki wizytom w hamburskim hospicjum dla dzieci. Podziwiam za siłę, odwagę i mądrość – nie wiem czy ja potrafiłabym przeprowadzić rozmowę o umieraniu z moim synem, który jest prawie rówieśnikiem z bohaterką książki. Ona – Franny ma prawie 16 lat, mój syn prawie 15. Zazwyczaj unikamy tematów trudnych i tych, które mogą sprawić ból, smutek. Jako rodzice wolelibyśmy chronić nasze dzieci przed całym złem świata zewnętrznego najdłużej jak tylko się da.
Franny jest chora na mikowiscydozę, chorobę, która okazała się wyrokiem skazującym. Dziewczynka, pomimo swoich kilkunastu lat zdaje sobie sprawę, co się dzieje z Nią, z Jej organizmem z rodziną, z przyjaciółką. Na swój sposób pogodziła się z faktem, iż umrze, iż pewnego dnia Jej zbyt krótkie życie dobiegnie końca. Owszem Ona żałuje, że nie miała wiele czasu na cieszenie się światem, ale pomimo wszystko potrafi docenić to, co do tej pory osiągnęła i zobaczyła.
Z niesamowitymi szczegółami Franny opowiada o dniu, w którym dowiedziała się o swojej chorobie, co wtedy czuła i jak sobie z tym radziła. Przygotowuje się do swojej śmierci szukając odpowiedzi na bardzo trudne pytania, na pytanie, które nawet dorosłego czytelnika skłaniają do refleksji i chwili zadumy. Zastanawia się nad sensem życia, nad istnieniem Boga, nad ty, co będzie dalej, już po wszystkiemu, po śmierci. Bardzo wiele myśli kieruje w stronę tych, którzy nie doceniają życia, zwracają uwagi na szczegóły nie warte uwagi, zapominając o tym, co w życiu jest najważniejsze. Zwraca uwagę na chorych i próbuje pokazać zdrowemu czytelnikowi jak zmieniają się priorytety i system wartości osoby chorej „Ludzi, którym jest podwójnie ciężko, należy podwójnie kochać”.
Nie wiem, kto powinien przeczytać tę książkę, czy matka ze swoim dzieckiem, czy może rodzice chorych dzieci …. Nie wiem, kto powinien być po nią pierwszy w kolejce, ale wiem na pewno, że po przeczytaniu tej książki troszkę inaczej spojrzymy na otaczający nas świat. Warto, bo to bardzo pouczająca pozycja.
data wydania: 2010
ISBN: 978-83-60040-91-5
liczba stron: 96
***********************************
Drodzy Odwiedzający przypominam o możliwości wygrania najnowszej książki Emily Giffin wystarczy odpowiedzieć na pytanie i już :)
http://tajemnica33.blogspot.com/2011/01/wielkie-szalenstwo.html
http://tajemnica33.blogspot.com/2011/01/wielkie-szalenstwo.html
Nie czytałam i nie wiem czy przeczytam. Aktualnie ma 15 lat i jakoś nie wyobrażam sobie, że lekarze wykrywają u mnie chorobę, przez którą umrę.
OdpowiedzUsuńTo chyba wyciskacz łez, prawda?
OdpowiedzUsuńNie wiem, ogólnie chętnie sięgnęłabym po coś "mądrego", ale wątpię, czy jest w księgarni :)
==>> Klaudia i masz racje nawet sobie tego nie wyobrażaj.
OdpowiedzUsuń==>> Luna wbrew pozorom to nie wyciskacz łez, ale na prawdę mądra książka.
Brzmi ciekawie, niewielka objętościowo, możnaby sięgnąć. Muszę się za nią rozejrzeć kiedyś.
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie tu fakt, że tak późno dowiedziała się o swojej chorobie... Nie wiem. Wydawało mi się, że tę chorobę poznaje sie znacznie wczesniej, jak np. inne, jak pku.
OdpowiedzUsuńA kto powinien przeczytac tę książkę? Dobre pytanie. Z jednej strony myślę, że każdy, żeby mieć świadomość jak to jest, jak wygląda życie z chorobą...
Zaś z drugiej strony myślę, że i tak nikt kto nie ma styczności z chorobą (jakąkolwiek przewlekłą, czy genetyczną) nie zrozumie tego wszystkiego dokładnie. Bo to jest niemożliwe.
Dlaczego tak mówię? Bo sama mam dziecko chore na chorobę genetyczną, dokładnie jest to fenyloketonuria (pku), z tą różnica, że gdy choroba jest wykryta u noworodka (a teraz tak jest) to dziecko rozwija się super... ale to zupełnie inna bajka.
Mogę jedynie powiedzieć, że nie wiem jak wygląda życie, kiedy choroby nie ma.
I to chyba właśnie działa w dwie strony. A w życiu bywa niestety różnie.
Ja wiem, że bym tej książki przeczytać nie chciała. Mimo wszystko. Mimo wszelkich mądrości.
pozdrawiam
a ja ja chętnie przeczytam... Dzieci czasem przyjmują lepiej takie informacje niż dorośli...
OdpowiedzUsuńciekawią mnie takie książki - z psychologicznego punktu widzenia. pomagają mi zrozumieć jako rodzice i najbliższe otoczenie radzi sobie w takich sytuacjach.
OdpowiedzUsuńna półce czeka na mnie "Światło i cień. Migawki z Życia Sofie" o dziecku z porażeniem poprzecznym, które przegrało swoją walkę w wieku 5 lat...
jak to zwykle bywa, życie pisze najbardziej przejmujące historie.
Tak to już jest, że chcemy, by dzieci jak najdłużej były z dala od trudnych spraw dorosłych. Ale kiedy choroba dopada dziecko staje się to coraz mniej możliwe. Czy się chce czy nie, z trudnością i bólem trzeba rozmawiać. Tylko tak można pomóc, kiedy bezsilność zaciska się pętlą krępując dłonie...
OdpowiedzUsuń==>> Kinga myślę, że warto ma spokojnie ale warto :)
OdpowiedzUsuń==>> Gagatula niestety jestem z tych, które wiedzą co to znaczy chore dziecko .... wiem co czujesz, a może mi się tylko wydaje, że wiem ... nie mniej jednak myślę, że takie książki warto przeczytać choćby z egoistycznego punktu widzenia - że mnie to nie dotyczy.
==> Bujaczek nie wiem czy lepiej, czy gorzej ale na pewno wiedza o wiele więcej niż nam się wydaje.
==>> Varia jeśli spotkasz tę książkę zerknij na nią na pewno warto.
==>> Joanna niestety masz rację, a ta ochrona to chyba sama z siebie powstaje i jest silniejsza od nas samych.