Jestem pod dużym wrażeniem, jestem zauroczona i wzruszona … a to wszystko przez książkę „Smak marzeń” Sherryl Woods. Bałam się, że to kolejna przereklamowana pozycja, ale na szczęście tym razem nie zawiodłam się. I bałam się jeszcze jednego …. tego, że zabraknie stron na wyjaśnienie całej tej historii, czy wystarczyło? O tym najlepiej przekonajcie się sami :)
Wyobraźcie sobie wymarzone miasteczko zbudowane przez Waszego ojca, w którym wychowujecie się wraz ze swoim rodzeństwem. Bajkowo, prawda? Taki jest początek historii…. Mick O’Brien zaprojektował i wybudował całe miasteczko usytuowane w malowniczej nadmorskiej okolicy. Wybudował także dom, w którym zamieszkał wraz ze swoją żoną i 5 dzieci. Wydawałoby się, że takiego szczęścia nic nie może zburzyć, a jednak … Megan, żona Micka ma dość i postanawia wziąć z nim rozwód i w tym momencie bajkowa opowiastka kończy się, a na jej miejsce pojawia się prawdziwa, życiowa opowieść. W jednej chwili dzieci pozostają bez mamy, ojciec ciągle w pracy, na miejscu tragedii pojawia się babcia, a Abby najstarsza z rodzeństwa próbuje swoim braciom i siostrom zastąpić mamę. Czy te wszystkie wydarzenia pozwolą im normalnie wkroczyć w dorosłość?
Dzieci dorastają i każde z nich rozpoczyna życie na własny rachunek. Każde z nich próbuje poukładać swoje losy nie oglądając się na swoją przeszłość i z daleka od niej. Nie mniej jednak pewnego dnia najmłodsza z rodzeństwa Jess wzywa Abby do rodzinnego miasteczka, aby ta pomogła jej rozwiązać problemy finansowe. To zupełnie przypadkowe wydarzenie pociąga za sobą szereg kolejnych zdarzeń, na które siostry niejako nie mają wpływu. Machina ruszyła i należy pokonać wszelkie problemy i niejasności tylko po to, aby spełniło się marzenie Jess.
Jak to jest marzyć, każdy z nas wie, jaki smak mają marzenia też doskonale wiemy, znamy goryczkę żalu i lekką cierpkość niepowodzenia, ale słodycz spełniającego się marzenia nie ma sobie równych. Ta książka wszystkie te smaki traktuje równo, nie ukrywa niepowodzeń i trosk, nie ukrywa żadnych problemów. I to mnie osobiście bardzo się podobało. Autorka nie potraktowała swojej historii w bajkowy sposób, ale za to zapewniła czytelnikowi wspaniałe chwile z szeregiem wspaniałych emocji. Łezka w oku kręciła się zarówno z żalu i troski, ale także z powodu wielkiej radości.
Książka ta porusza problem, który dla mnie jest ważną kwestią. To siła i moc rodziny. Wszystkich jej członków, bez względu na pozycję społeczną i zawartość portfela. Potrafiącą w sytuacji kryzysowej stanąć murem i służyć pomocną dłonią. Silna więź i uczucia łączące rodzeństwo jest tematem, który od zawsze mnie wzrusza i porusza. Budzi także we mnie uczucie zazdrości i podziwu, może dlatego, że znam ten temat niestety tylko z literatury.
„Smak marzeń” polecam z czystym sumieniem, jako towarzysza godnego wszelkiej możliwej reklamy. Nikt nie pożałuje chwil spędzonych z tą lekturą, a uczucia i smaki, jakie obudzi w was ta książka są bezcenne.
jak widzę nasze nakanapowe porównania poszły w ruch. Przeczytałam jedynie pierwszy akapit recenzji i .. wybacz, dalej nie przebrnę, bo w tym tygodniu książka dotrze i do mnie i sama będę mogła rozkoszować się tymi lodami... z truskawkami :)
OdpowiedzUsuńTajemnico nie wiem co Ci zrobię za ten tytuł, na diecie jestem, a naszła mnie ogromna ochota na lody ;).
OdpowiedzUsuńBardzo lubię czytać o takich życiowych historiach, więc mam nadzieję, że i na mnie książka zrobi takie duże wrażenie :).
Na mnie ta książka już czeka na półce :) Ciekawie się zapowiada
OdpowiedzUsuń==>> Sil życze smacznego :)
OdpowiedzUsuń==>> Maya przepraszam :):):) a książkę polecam bardzo bardzo :)
==>> Toska bierz od razu, niech nie czeka :)
Koniecznie muszę dodać do "chcę przeczytać", bardzo mnie zachęciłaś. :)
OdpowiedzUsuńŚlicznie kusisz, oj ślicznie:)
OdpowiedzUsuńA ja się łamię...
Też się łamię, nie wiem kiedy przeczytam te wszystkie wspaniałe książki :)
OdpowiedzUsuńpo tej recenzji chętnie bym kiedyś przeczytała tą książkę ;)
OdpowiedzUsuńno to ci się udało mnie zachęcić :) tylko gdzie ja o tej porze roku znajdę truskawki? (nie mam na myśli mrożonych) lody owszem mam w pracy za rogiem ale truskawki? hm...
OdpowiedzUsuńJa muszę przyznać, że choć raczej nie gustuje w życiowych historiach, to w pewien sposób przyciąga mnie motyw siły rodziny który opisałaś. Może dzięki temu kiedyś po nią sięgnę : )
OdpowiedzUsuńZapisuję na coraz dłuższą listę....:))
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam Twoją recenzję i... uśmiecham się do monitora :) Bardzo chętnie sięgnę po tę pozycję.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak :) Przyszedł czas abyś zrobiła zdjęcia swojej biblioteczce i pochwaliła się nimi publicznie ;)
OdpowiedzUsuń==>> Domi myślę, że nie pożałujesz :)
OdpowiedzUsuń==>> Anek7 złam się, na prawdę warto :)
==>> Dosiak :):)
==>> Catherine polecam :)
==>> Archer :) truskawki ostatnio widziałam w jakimś markecie, żywe :)
==>> Molioo warto, zdecydowanie warto :)
==>> Scathach wystaw ją na początkową pozycję ;)
==>> Futbolowa aż tak źle wypadła ta recenzja ? ;)
==>> Lena no to mnie załatwiłaś :)
zachęciłaś mnie:) przeczytam :)
OdpowiedzUsuńAż tak źle?
OdpowiedzUsuń==>> Dominika ciesze się :)
OdpowiedzUsuń==>> Lena nie, nie :) damy radę ;)
"Smak marzeń" mam ochotę przeczytać od jakiegoś czasu. Twoja recenzja jeszcze bardziej umocniła mnie w tym postanowieniu.
OdpowiedzUsuń