„Historia, o której pomyślicie: chciałabym, żeby była moja…” – to okładkowy opis „Sosnowego dziedzictwa” Marii Ulatowskiej. Dokładnie tak jest, myślę, że wiele osób po przeczytaniu tej powieści zamykając ją pomyśli sobie …. „Byłoby fajnie gdyby i mnie taka historyjka się przydarzyła”. Dla wielu z nas pozostanie jednak w sferze marzeń, wiele osób zapomni o niej …. ale może jednak komuś się uda? Przecież sama autorka nie jest pisarką, napisanie książki stanowiło dla Niej marzenie, które zrealizowała na emeryturze. Udowodniła każdemu z nas, że warto marzyć, bo marzenia się spełniają, nawet te, które pozornie wydają się mało prawdopodobne.
Pani Maria napisała książkę bajkową i tak mało prawdopodobną jak niektóre nasze marzenia, ale jednak nikt z nas czytelników, nie powie, że ta historyjka nie mogła się przydarzyć.
Bohaterką „Sosnowego dziedzictwa” jest Anna Towiańska. Kobieta po 30stce, która dopiero w swoim dorosłym życiu poznaje historie swoich rodziców i dziadków. Dzięki „przeszłości” swoich przodków Ania zostaje dziedziczką wspaniałej posiadłości na Kujawach. Sosnówka jest starym, zniszczonym dworkiem. Nie mniej jednak Anka wcale się nie zraża. Na jej drodze pojawiają się mieszkańcy Towian i najbliższej okolicy, którzy okazują się wspaniałymi ludźmi i niezastąpionymi przyjaciółmi. To dzięki pomocy nowych znajomych właścicielka Sosnówki przywraca świetność swojej posiadłości.
Wiele historii, wiele osób, losy wszystkich łączą się ze sobą tworząc na prawdę miłą w odbiorze historyjkę. Teraźniejszość miesza się z opowiadaniami z przeszłości a jednak nadal panuje spokój i porządek. Przez cały czas podtrzymywana jest atmosfera dobroci i przyjaźni. Cukierkowy nastrój może przytłaczać i grozić przesłodzeniem …. W tym przypadku, to uczucie nie pojawia się. Autorka nie przedobrzyła, proporcje zostały jak najbardziej zachowane.
To nie jest tylko opowieść o spełnianiu marzeń. Pojawiają się także obrazki przedstawiające pozytywne aspekty życia w małym miasteczku. Autorka poprzez kreację życia bohaterów przypomina nam o tym jak ważna jest przyjaźń i pomoc innych ludzi, że czasami „rodziną” mogą okazać się zupełnie obcy ludzie. Bo przecież o posiadaniu rodziny nie świadczą tylko metryki, ale przede wszystkim czyny i uczucia. Sporo ciekawych i ważnych aspektów jest poruszanych jakby przy okazji, co nadaje tej książce jeszcze większą wartość.
Polecam „Sosnowe dziedzictwo” jednak chyba bardziej kobietom, nie wiem, czy mężczyźni chcieliby ją czytać … ale my Kobiety lubimy takie ucieczki do innego świata, pozornie bajkowego, ale jednak … budzą się w nas marzenia i chociażby za to właśnie, za obudzenie marzeń chciałabym podziękować autorce pani Marii Ulatowskiej.
mam wielką ochotę na tę książkę :) Chyba takiej lektury teraz potrzebuję :)
OdpowiedzUsuńJest świetna :) czekam na II tom :o)
OdpowiedzUsuń==>> Kinga miła na odstresowanie :)
OdpowiedzUsuń==>> Sabinka do maja jeszcze troszkę czasu jest :)
Czytając kolejną recenzję tej książki, czuję się coraz bardziej zachęcona. Czasem dobrze jest przeczytać coś ciepłego i miłego, co niesie nadzieję na lepsze jutro :).
OdpowiedzUsuńUwielbiam ucieczki do innego świata;)) I chociaż początkowo nie byłam do tej książki przekonana, chyba zaczynam zmieniać zdanie...
OdpowiedzUsuń==>> Maya dokładnie taka jest ta książka.
OdpowiedzUsuń==>> Scathach przeczytaj, ot tak dla rozrywki :) na prawdę warto.
Zgadzam się:). Książka świetna i robi wrażenie. Pozdrawiam:))
OdpowiedzUsuńA ja nadal się waham ;) Nie będę specjalnie biegać za tą książką :) Jeśli sama wpadnie mi w rączki to przeczytam.
OdpowiedzUsuńmmm kurczę... a ja wciąż czekam z niecierpliwościa na swoja i ani widu ani słychu :( normalnie się wściekam bo nie mogę jej jeszcze przeczytać
OdpowiedzUsuńMnie nigdy nie ciągnęło do takich książek.
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony kilka przeczytałam i nawet nie były złe;] Więc może kiedyś :)
Oj przydałaby mi się taka lektura... ale funduszy brak :) musi poczekać :D
OdpowiedzUsuńcieszy mnie Twoja pozytywna opinia, bo ta książka już leży na półce i czeka na swoją kolejkę.
OdpowiedzUsuńWeszłam dziś do empiku i nawet miałam tę książkę w ręce, ale ostatecznie kupiłam "Claude i Camille". Ta może następnym razem.
OdpowiedzUsuńJeżeli na nią natrafię, przeczytam. Swoją drogą klimatyczna okładka- uwielbiam takie ;).
OdpowiedzUsuńAż mam ochotę to przeczytać :).
OdpowiedzUsuńU mnie czeka na przeczytanie :).
OdpowiedzUsuńTo ja się dołączam do tych, którzy mają wielką ochotę na tą książkę ;P
OdpowiedzUsuńWato,warto.Książka świetna.Główna bohaterka jak nie z tego świata,tyle w niej ciepła i uroku.Gdyby tacy ludzie otaczali nas ,jaki wiat byłby piękny!
OdpowiedzUsuń