środa, 25 maja 2011

... ale to już było ....


Mam słabość do niewielu facetów ;) Jest ich paru … w różnym wieku. Z pewnością jednym z nich jest Pan Janusz Leon Wiśniewski, dla mnie Facet idealny. Przeczytałam wszystkie Jego książki, a każda następna była dla mnie swego rodzaju świętem. Zdziwiłam się widząc zapowiedź kolejnej Jego książki, bo przecież „przed chwilą” rozkoszowałam się nowością.

„Ukrwienia” tak brzmi tytuł, na który czekałam z niecierpliwością i z dreszczykiem na plecach. Nie myślałam, co tam w środku znajdę, byłam pewna, że po raz kolejny Pan Janusz zabierze mnie do krainy przepełnionej emocjami, w której budzą się motylki w brzuchu i pojawiają się ciary na plecach.

Niestety Panie Januszu spada Pan w rankingu idąc na komercję. Odniosłam wrażenie, że zrobił mnie Pan w przysłowiowego konia (lub klacz, jak kto woli). Śpiewa mi się sama piosenka w wykonaniu Maryli Rodowicz „ … ale to już było i nie wróci więcej ….”. Niestety, to wszystko już przerabialiśmy kilkanaście razy. Niby są emocje, niby jest wzruszenie, ale to już nie ten smak … ten okazał się jakiś taki sztuczny i naciągany. Może ja się zestarzałam i nie robi to już na mnie takiego wrażenia? Sama, nie wiem … a może za dużo już przeżyłam? Albo moje emocje uległy samozniszczeniu? Wiem natomiast, że tym razem po raz pierwszy zawiodłam się na moim idealnym Facecie. 

Pan Janusz serwuje po raz kolejny zresztą, zbiór opowiadań o ludzkich losach. Nie są to historie z księżyca, są prawdziwe, mogą się przydarzyć i mnie i każdemu innemu człowiekowi. Znów jest miłość, jest zdrada, jest przyjaźń i fascynacja …. Są kobiety i mężczyźni uwikłani w przeróżne sploty okoliczności … ale czy to, aby nie staje się nudne? Ciągle to samo? 

Będę czekała na kolejną powieść Pana Janusza, ale tym razem nie dam się omamić samym nazwiskiem. Chcę czegoś o smaku „Samotności w sieci” lub chociaż „Losu powtórzonego”. 



Ze specjalną dedykacją dla Pana Janusza Maryla Rodowicz  

 

10 komentarzy:

  1. Muszę się przyznać, że już mi trochę przy lekturze "Zbiliżeń" wiało odgrzewanym kotletem, szkoda, że pan JLW poszedł w tę stronę...

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię tę przewidywalność u Wiśniewskiego, tzn nigdy mi nie przeszkadzała, ale co za dużo to nie zdrowo. Ostatnio mamy taki rozkwit polskich autorów, że Pan Wiśniewski niestety spada i u mnie w rankingu. Wiadomo, ma swój urok, ale nie zaskakuje a szkoda. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. hm, będę się musiała zastanowić :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie zatsnawiam sie czy przeczytac ukrwienia.I musze przyznac ,że po Twojej recenzji zastanowie sie nad tym poważniej:P

    OdpowiedzUsuń
  5. W prawdzie czytałam jego autorstwtylko Samotność... ale teraz mam w planach łóżko przeczytać. Potem pewnie następne... Zobaczymy, zobaczymy... ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. kurczę, ale jak to Tajemnico możliwe? JLW wpada w komerchę? cholera to nie może tak być :( kurczę... no dobra jak się sama na własnej skórze nie przekonam to wiedzieć nie będę, hawk!

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie podzielam fascynacji tym pisarzem...niestety...

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałem Jego parę książek,najlepszą jest chyba "Bikini" ,wczoraj byłem w księgarni ,"przeleciałem" "Ukrwienia" i w pełni zgadzam się z Tajemnicą , facet rozleniwił się na stare lata,książki nie kupiłem i teraz nie żałuję...
    Czyżby jakiś facet na tym babskim blogu? to super bo czułem się samotnym w sieci

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo nie lubię jak pisarz robi w konia czytelnika.

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam identyczne odczucia... Niestety, było, było. A ile można o tym samym w ten sam sposób?

    OdpowiedzUsuń