Sarita Mandanna w swojej książce pt „Tygrysie Wzgórza” przenosi czytelnika do Indii. Krainy dla nas Polaków egzotycznej, bajkowej i zupełnie nieznanej. Każda kolejna strona przepełniona jest zapachem wiatru, słońca, kardamonu i kawy. Bardzo dawno nie czytałam tak klimatycznej książki. Bardzo dawno nie uległam urokowi opowieści tak bardzo, że czułam na skórze palące słońce.
Nie sposób jest pominąć niebywale piękną okładkę. Nadaje książce jeszcze większego smaku, tworząc bardzo klimatyczny obrazek, obok którego ja na pewno nie przeszłabym obojętnie.
Historia rozpoczyna się pod koniec XIX wieku. Młoda mama czeka z niecierpliwością na narodziny swojego dziecka. Zupełnie nieoczekiwanie na świat przychodzi upragniona córka. Na imię dano jej Dewi. Jest wielkim szczęściem dla całej rodziny, spełnieniem marzeń i tym, co najdroższe. Niemal całe swoje dzieciństwo dziewczynka spędza razem z chłopcem, dla którego los nie był już tak łaskawy. Dewanna stracił swoją mamę, a ojciec nie bardzo kwapił się do opieki nad synem. Dzieci nie odstępowały się na krok, wspólnie się wychowywały i nie wyobrażały sobie życia bez siebie. Traktowano je niemal jak rodzeństwo, a oni sami darzyli się wielką sympatią.
Dla wszystkich mieszkańców wioski było niemal oczywiste, iż Dewi i Dewanna spędzą razem całe swoje życie. Wszystko było na dobrej drodze, gdyby nie pewien pogromca tygrysów. Zupełnie przypadkowe spotkanie młodej i pięknej Dewi z bohaterskim i walecznym Maću rozpoczyna szereg wydarzeń, które obojgu komplikują życie, w międzyczasie uruchamiając lawinę pociągająca za sobą przyprawiające o dreszcz historię.
„Tygrysie Wzgórza” to przepiękny obraz Indii. Język, jakim posługuje się autorka jest tak barwny i malowniczy, że czytelnikowi ukazują się opisywane krajobrazy. Akcja powieści rozwija się powoli, aczkolwiek autorka tak nią kieruje, że mamy wrażenie uczestnika a nie obserwatora. Skomplikowana historia rodziny pomimo całej zawiłości staje się wbrew powrozom klarowna i coraz bardziej wciąga. Momentami ma się wrażenie, że Sarita Mandanna stosuje jakieś magiczne sztuczki, niepozwalające czytelnikowi na chwilę oddechu.
Polecam książkę wszystkim tym, którzy lubią poznawać obce kultury. Wszystkim tym, którzy są wielbicielami sag rodzinnych, a także tym, którzy szukają ciepłej opowieści wakacyjnej, dzięki której można się odprężyć i uciec do zupełnie innego świata.
Ta książka przepełniona jest zapachami, emocjami, wiatrem i słońcem. Dzięki tej książce zupełnie inaczej smakuje kawa …. którą ja osobiście uwielbiam i nie wyobrażam sobie życia bez niej. Tę książkę z pewnością warto przeczytać.
Drodzy Odwiedzający …. wraz z Wydawnictwem Otwarte chciałabym zaprosić Was do wakacyjnego konkursu.
Wydawnictwo stanęło na wysokości zadania zapewniając następujące nagrody dla Was:
I nagroda – książka „Tygrysie Wzgórza” w twardej oprawie
II nagroda – książka „Tygrysie Wzgórza” w oprawie miękkiej
Aby wziąć udział w zabawie należy jedynie odpowiedzieć na pytanie konkursowe:
Z jakimi uczuciami, emocjami, kolorami i smakami kojarzą Ci się Indie? Uzasadnij swą wypowiedź, tak, aby powstał jak najbardziej barwny opis.
Na odpowiedzi czekamy do 3 lipca. Wyniki zostaną ogłoszone 5 lipca.
Proszę pamiętać, aby osoby nieposiadające bloga pozostawiły pod odpowiedziami swój adres email.
Okładka faktycznie jest przepiękna, a sama książka wydaje się dla mnie idealną propozycją. Dlatego spróbuję swoich sił w konkursie :)
OdpowiedzUsuńIndie kojarzą mi się przede wszystkim z mnogością barw i zabawą - zapewne przez bollywoodzkie filmy, w których taniec i śpiew odgrywają niezwykle ważną rolę. Kraj ten utożsamiam też z urodą pań (ciemniejsza karnacja, mocno podkreślone tuszem ciemne oczy...) i ich pięknymi kreacjami. Do tego dochodzi jeszcze trochę mniej przyjemne skojarzenie: słonie i ich niezbyt przyjemny zapaszek (przynajmniej w ZOO woń nie należy do tych miłych dla nosa).
Pozdrawiam:)
recenzja bardzo interesująca. Zapisuje sobie info o konkursie, błagam przypominaj o nim, jak tylko będę miała chwilę, na bank odpowiem :)
OdpowiedzUsuńIndie kojarzą mi się z tęczą barw ciepłych.Żółcieni, różów ,złota, brązów ,fioletów, zieleni i turkusów. Głęboka czerwień to dla mnie kolor orientu , pomarańcz to indyjski zachód słońca , błękit jest podobno kolorem KRISZNY. Jak piszę o tych kolorach to przed oczami staje mi też ich bogaty wybór tkanin : jedwabie, muśliny ,brokaty ,welury ,bawełny . Do tego dodać zapach przypraw takich jak cynamon ,imbir ,kardamon, kolendra ach ....sama rozkosz :)
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAM po indyjsku
NAMASTE co znaczy "boskość we mnie pozdrawia boskość w Tobie" :))
Zgłaszam się do konkursu.
OdpowiedzUsuńIndie można kochać albo je nienawidzić, ale na pewno nie można pozostać wobec nich obojętnym.
Kolebka wspaniałej cywilizacji czy synonim biedy i przeludnienia, królestwo bollywoodzkiego kiczu czy kraina cudów natury i przyrody? ale przede wszystkim to wyjątkowa mieszanka różnych religii, ZAPACHÓW i KOLORÓW.
Kolorowe są przede wszystkim kobiety: ich twarze i włosy obsypane są kilogramami srebra, biżuteria zwisa z nosów, uczu, czół, warkoczy. Na każdej ręce dzwonią bransoletki i łańcuszki.
Kolorowy jest również trag: kaszmirowe koce i pledy, zwoje jedwabiu, mahoniowe słonie, posążki z brązu, pudełka z drzewa różanego,koraliki z drzewa sandałowego. I ta mieszanka egzotycznych przypraw: gałka muszkatalowa, goździki,kardamom, imbir i cynamon.
A uczucia to namiętność,tęsknota i spokój, którego brakuje Europejczykom...
Indie to dla mnie bardzo tajemniczy kraj. Położony w ciepłym klimacie jest z pewnością moim obiektem marzeń wakacyjnych. A z czym mi się kojarzy? Z tłumem wienych kapiacych się w Gangesie, ze słoniami i świętymi krowami na ulicach, z egzotyczną i jakże odmienną od naszej kuchnią w której królują przeróżne przyprawy i owoce u nas mało znane. Indie to także bardzo ciekawa kultura, religia - o których chciałabym się dowiedzieć jak najwięcej. Ten kraj kojarzę też z boginią śmierci Kali, z muzyką i religią ruchu Hare Kriszna i ze specyficznym ubiorem ich mieszkańców. Spodbało mi się kilka lat temu, gdy do Polski sprowadzano zwiewne sukienki i biżuterię i sprzedawano w sklepach, gdzie królował zapach kadzidełek - no właśnie Indie to dla mnie zapach drzewa sanadałowego !
OdpowiedzUsuńIndie... Indie kojarzą mi się przede wszystkim z pięknymi, mieniącymi się wszystkimi kolorami tęczy tkaninami, które sprzedawane są na tętniących życiem targach. Indie to także nieustanny zgiełk, krzyki, czasem wręcz wyzwiska, rowery z budkami przewożące turystów po zatłoczonych ulicach. Gdy zamykam oczy i wyobrażam sobie ten tajemniczy kraj, widzę także taniec, piękny, z nutką erotyzmu i radości życia. Oprócz tego Indie to dla mnie królestwo najróżniejszych ziół i przypraw, zarówno tych ostrych jak i łagodniejszych, lecz niezwykle aromatycznych.
OdpowiedzUsuńNaród indyjski jest dla mnie olbrzymią i frapującą zagadką...
Książka do mnie już idzie bo wszystkie recenzje mnie kuszą ;)
OdpowiedzUsuńO konkursie powiadomię u siebie;)
Przyznam, że Indie znam tylko z telewizji i książek. Nigdy tam nie byłam i chyba przez najbliższych kilka lat nie będę, ale może to i lepiej. Mój opis będzie zatem bardziej kolorowy i wyidealizowany. Przede wszyskim Indie dla mnie to smaczne jedzenie. Warzywa próżone w pysznym słodko-kwaśnym sosie, bez mięsa oczywiście. Albo herbata indyjska tak pyszna, że to chyba właśnie przez nią nie lubię kawy i nie wyobrażam sobie przeżyć 6 godzin pod rząd bez wielkiego kubka czarnej, mocnej, indyjskiej herbaty. Indie to na pewno zwiewne tuniki i suknie z zawijasami, barwnymi kolorami i haftowanymi elementami, zawiązywane na sznureczki w okolicach rękawów i szyi. Miałam kilka takich ubrań i na każdym napisane było "Made in India". Indie to dla mnie również uśmiechnięci ludzie, których mijam w moim małym mieście. Ludzie, którzy przyjechali tutaj, by szukać lepszego życia, ale jednocześnie nie zapomnieli o swojej ojczyźnie. Kultywują pamięć o niej, zachowując barwne stroje, a także uśmiech, który świadczy o tym, że należy szanować każdy dzień, niezależnie od tego jaki los nas spotyka. Kolejnym skojarzeniem jest Taj Mahal. Często mówię o nim na zajęciach, które prowadzę z dziećmi, jako o ciekawostce kulturowej. Piękny, monumentalny, świadczący o bogactwie i narodowej dumie Indii. Ostatnie skojarzenie jakie mam niestety nie jest takie wzniosłe. Oglądając "Slamdoga" utkwił mi w pamięci obraz małych dzieci, brudnych, kradnących i ponad wszystko pragnących przeżyć. Te dzieci to również dziedzictwo Indii, o którym nie można zapomnieć.
OdpowiedzUsuńNiezwykła różnorodność, przekrój kulturowy, finansowy i zwyczajowy to wszystko cechy charakterystyczne kraju, który wydaje się być jednym z najpiękniejszych i najbardziej interesujących na świecie.
recenzja jak zawsze zachęcająca :) z konkursu wyjątkowo rezygnuję, gdyż książka czeka na swoje przeczytanie na mojej półce :)
OdpowiedzUsuńZgłaszam się!
OdpowiedzUsuńO Indiach wiele już ksiąg napisano i zrobiono kilka godnych polecenia reportaży, które pochłonęłam z wielką przyjemnością. Jednak dla mnie ten świat wciąż jest nieodkryty i badzo tajemniczy, kolorowy, pachnący, daleki, a jednak jakoś dziwnie bliski, bo upragniony. Z Indiami kojarzy mi się uosobienie Świętości - Matka Teresa z Kalkuty (jej dobroć i zaangażowanie zawsze mnie rozczulało i pobudzało do refleksji), barwne Bollywood (melodramatyczne musicale, w których nie brakuje kiczu, powtarzalności scenariuszy i kiepskiej gry aktorskiej), wywołujące uśmiech na mojej twarzy, orientalnie pachnaca kuchnia indyjska (gotowana soczewica, podpłomyki, curry, aromatyczna kawa z mlekiem) i tańce, których nazw nie sposób zapamiętać. Na wspomnienie tego kraju czuję zapach wielu nieznanych mi dotąd przypraw i masal (papryka chili, kolendra, kardamon, kurkuma, goździki, kozieradka), podziwiam ten kraj jako kolebkę trzech wielkich religii tego swiata (jakaż to bogata mieszanka!), sycę wzrok zabytkami (mieć zdjęcie pod Tadż Mahal lub przy zespole świątyń w Khajuraho - bezcenne), przechadzam się po tamtejszych ryneczkach i dech mi zapiera widząc róznorodne materiały, mieniace się wszystkimi kolorami tęczy oraz wzdrygam się na myśl o wielkich ulewach czy śmiercionośnych cyklonach. Nadstawiam ucha, chcąc usłyszeć wszystkie języki tego cudownego kraju (bogactwo dźwięków mnie poraża) i odrobinę lękam się o swój żołądek widząc tamtejszy brak higieny... Podsumowujac, napiszę tyle - podróż do Indii, to moje wielkie marzenie, mam nadzieję, że można to odczuć czytając mój krótki opis tego oritentalnego świata...
Pozdrawiam,
Agnieszka (agulka@blaster.pl)
Indie - to całą gama kolorów i bogactwo zapachów. Przymykam oczy i w myśli wypowiadam słowo "Indie"... Natychmiast pod moimi przymkniętymi powiekami pojawiają się wszystkie kolory tęczy. Czuję cudowną woń palących się kadzidełek.Słyszę delikatne dźwięki egzotycznej muzyki. Ta muzyka sprawia, że pragnę się w niej zanurzyć. Wstaję i tańczę w rytm muzyki indyjskiej, daję się jej ponieść. Na mych rękach i nogach dźwięczą złote bransoletki. Moje szaty, utrzymane w kolorach złota i purpury, wirują w tańcu wraz ze mną...
OdpowiedzUsuńOtwieram oczy... Wszystkie obrazy i odczucia znikają. Teraz wiem, że moje serce zawsze będzie tęskniło za tym krajem. Mam nadzieję, że moje marzenie kiedyś się ziści.
Dorota (pandora14@op.pl)
Indie...są tak dalekie, ze az nierealne. Pierwsze skojarzenie to sklep z tanimi ubraniami, gdzie chadzałam jako nastolatka. Zwiewne sukienki i sklep pachnący kadzidłami.Kruczoczarna sprzedawczyni wpisywala sie w ten obraz idealnie.Pozniej było indyjskie jedzenie, rownie barwne co tamte sukienki.Kardamon, kolendra, gałka muszkatałowa,kurkuma, ciecierzyca i pędy bambusa moje ulubione smaki.Obraz idealnego miejsca na ziemi dopełniały indyjskie filmy z Boolywood. Te stroje, piękne kobiety, tańce. I nagle zupełnie niespodziewanie na ziemie sprowadził mnie film "Slumdog milioner z ulicy".Oglądałam ten film jak zahipnotyzowana.Runął moj wyidealizowany swiat Indii.Brud, niesprawiedliwośc społeczna, wykorzystywane dzieci, bieda. To druga strona tego dalekiego kraju. Mroczna, straszna, ciemna.I juz wiem,ze niezniosłabym tego. Nie potrafila przejsc obok dlatego nie tęsknie za Indiami. Wolę sie okłamywac, ze tej drugiej strony nie ma. Tak jest łatwiej. Koprówka(mkoprowska-ludwig@wp.pl)
OdpowiedzUsuńnie zniosłabym oczywiście:) wkradł sie błąd:) przepraszam:) koprowka
OdpowiedzUsuńWpisuję się na listę chętnych :)
OdpowiedzUsuńIndie, ach, Indie - jak Kolumb mógł was z czymkolwiek innym pomylić? Niemożliwe wręcz.
Moje uczucia co do tego kraju są jak najbardziej pozytywne - Hindusi posiadają ciekawe tradycje, które wciąż są kultywowane i przekazywane z pokolenia na pokolenie. Do tego te ich kolorowe stroje, czerwień, zieleń, złoto, róż, fiolet - nie ma jednego koloru, nie ma monotonności, choćby i nawet nadmiar kolorów mdlił... :) Podniebienie zaś racząc - hmm... słyszałam smaki ich potraw są wyraziste i ostre, sama jeszcze nic nie jadłam z kuchni indyjskiej niestety. Jednak myślę, że jest to szeroki wachlarz przypraw, którymi Indie się szczycą. A przyprawy osobiście uwielbiam :)
Cóż więcej dodać? Chyba nic, kolorowe danie posypane szczyptą przypraw, nic więcej nie trzeba. Smacznego!
Gdy wypowiadam cichym szeptem słowa …Indie, przed oczami staje mi, magiczny film ,,Czasem słońce, czasem deszcz’’. To właśnie ta produkcja, spowodowała, że moje zainteresowaniem tym krajem automatycznie wzrosło i spowodowało olbrzymi zachwyt nad wyjątkową mieszanką tych różnych religii, zapachów i kolorów. Zachwyca mnie w Indiach wszystko. Uwielbiam ten inspiracyjny taniec i śpiew indyjskich kobiet . I te tajemnicze oczy, podkreślone czarnym tuszem oraz całe ciało pokryte różnobarwną biżuterią. To niepowtarzalne czyste piękno.
OdpowiedzUsuńIndie są tak różnobarwne i kolorowe jak tęcza na niebie, dzięki czemu mam wrażenie, jakby była to baśniowa kraina. Wystarczy oczyma duszy zobaczyć hinduskie stroje pełne czerwień, złota, rubinu, fioletu , aby poczuć między palcami dotyk jedwabiu czy kaszmiru, zaś gdy weźmiemy głębszy oddech poczujemy intensywną woń kadzidełek oraz różnych przypraw począwszy od cynamonu, skończywszy na wspaniałej, mocnej, aromatycznej indyjskiej herbacie, którą mogę pić litrami.
Tak mało jeszcze wiem o indyjskiej kulturze i tradycji. Czuje ten niedosyt. Wiem, że niestety nigdy nie będzie mi dane poznać osobiście tego cudownego kraju, jednak może w inny sposób odkryje tajemnice Indii, pogłębię swą wiedzę oraz utrzymam ten stan zakochania w tym baśniowym kraju.
Tak, okładka jest przepiękna. Same Indie kojarzą mi się z bardzo orientalnymi smakami. Głownie z przyprawami o ostrym, intensywnym smaku. Kolory to zdecydowanie rubinowy, głęboka zieleń, szafirowy i wszystkie te, które mają intensywną, orientalną barwę. Oczywiście nie może zabraknąć przecudnego złotego i brązu, który występuje na skórze ludzi mieszkających w Indiach. Ich karnacja jest wprost idealna.
OdpowiedzUsuńZapachy, które przypominają mi Indie, to przeważnie kadzidła o zapachu drzewa sandałowego i imbir.
boska_bestia@onet.pl
Zgłaszam się do konkursu
OdpowiedzUsuńGdy za oknem pada deszcz, a ja z kubkiem kawy w ręce zamykam oczy i puszczam się w wir wyobraźni o odległym mnie kontynencie, którym jest Azja. Gdy tak błądzę w myslach po nie znanych mi drogach, dochodzę do przepieknych, kolorowych jak paleta barw w różnych odcieniach INDII. Zatrzymuję się na moment, by zachwycać się strojem oraz samym sposobem ubierania sie tutejszych kobiet. Jestem zachwycona karnacją mieszkańców Indii. Sama bym chciała być choć przez chwilę taką małą czekoladką. Kobiety są obwieszone dużą ilościa biżuterii, która aż z nich kipi, a w pełnym słońcu po prostu lśni. To sprawia, że są bardzo zauważalne, mają podkreślone mocno oczy.
Cywilizacja, do której się na moment przeniosłam, jest przede wszystkim mieszanką kolorów, smaków oraz religii. Smaki egzotycznych przypraw (słodkich, kwaśnych, ostrych) oraz owoców, ktore są nam mniej lub bardziej znane.
Moim oczom ukazują się również niestety zaniedbane, brudne małe dzieci, które potrafią ukraść, ponieważ w ten sposób walczą o to by przeżyć i jaks przetrwać. Smutne, ale i prawdziwe.
Gdy otworzyłam oczy to ogarnęły mnie uczucia podniecenia, tęsknoty i takiej chęci poznania ich kultury oraz nauczenia się ich tańca. Póki co Indie znam tylko z książki, więc wszystko jeszcze przede mną, by kiedyś tam dotrzeć, nie tylko myślami, ale i namacalnie i wszystko poznać na własnej skórze.
anian2005@interia.pl
Skóra spalona na słońcu, jaśmin za domem, którego intensywny zapach wieczorem wkrada się przez okna. W tym czasie w kuchni krewetki smażą się na dużym ogniu, wraz ze słonecznie żółtą kurkumą, czerwonym chili, a obok leży bakłażan. Co z bakłażanem? Jeszcze nie wiem. Zaś soczyście zielona spódnica trzepocze przy nagłym powiewie wiatru, a niebo staje się rozkosznie różowe. Dom jest drewniany, brązowy. Słychać ptaki, dzieci biegają po domu i starają się dojrzeć, co będzie na kolację. W tym czasie gotuje się woda, zalewam nią zieloną herbatę ryżową, której zapach miesza się z jaśminem, krewetkami, gorącym ghee i przyprawami. Wszystko skwierczy, szumi. Nie ma ciszy. Całość jest jak muzyka. Dopełnia się. W drugim garnku gotuje się ryż, który pachnie czosnkiem i imbirem, dużo imbiru. Potrawa będzie ostra, ale zielona herbata złagodzi jej smak. Dzieci zasiadają do stołu, starsza córka rozlewa herbatę do kubków.
OdpowiedzUsuńIndie mają wszystkie kolory tęczy w jej najintensywniejszej wersji. Zapachy obezwładniają. Smaki uzależniają. Dźwięki rozbrzmiewają na nowo, a wiatr niesie ryk tygrysa, który ryczy daleko stąd w dżungli. A bogowie czuwają nad wszystkim. Swoich wyznawców obdarzają szczęściem. Tu jest prawdziwa magia w prostych słowach i czynach.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZgłaszam się do konkursu ;) Powiadamiam o nim na swoim blogu w zakładce konkursy.
OdpowiedzUsuńIndie to dla mnie palący piasek pod stopami. To ulice pełne dziewcząt w kolorowych strojach. Aromat potraw gdy mijasz otwarte o zmroku jeszcze restauracje. To także powiew pustynnego wiatru we włosach. Muzyka, która porywa Cię do tańca - nie istotne kim jesteś ani dokąd zmierzasz. Tej oto nocy zawirujesz w tańcu swojego życia aż do utraty tchu. Kolory, które wirują obok Ciebie, to wszystkie barwy tęczy w najbardziej intensywnych odcieniach. Emocje ? Nieskrywana radość, bezgraniczna wolność i... jakaś tęsknota powoli wkradająca się do serca.
Kiedy myślę o Indiach mam przed oczami całą paletę barw, na ustach ostre, aromatyczne i mieszające w głowie przyprawy. W sercu natomiast tą dziwną nostalgię. I teraz już nie wiem sama. Czy żałuję tego co kiedyś już się zdarzyło ? A może tego co dopiero ma się wydarzyć i żal mi bo wiem, że kiedyś się skończy ;)
Indie - wielobarwa paleta barw, smaków, dźwięków... W balsku złocistego słońca, wśród wielokolorowego tłumu słychać kroki, delikatne uderzenia drewnianych sanadałów, na rozgrzanym bruku; szelest jaskrawoturkusowej tuniki unoszącej się na wietrze, ale cóż to za wiatr - ciepłem swego podmuchu otula, brązowo-oliwkową skórę, łechce rumiane policzki, lawiruje pomiędzy kruczoczarnymi lokami, delikatnie smyra błyszczące kolczyki, które pobrzękując rozsyłają wokół złote ogniki... A one lecą i dotykają kolorowych tkanin, aromatycznych przypraw, soczystych owoców, orientalnych ozdób... Przepych idyjskiego targu, szum, krzyki, różne głosy, różne słowa - a pięknie komponują się w melodię indyjskiej duszy...
OdpowiedzUsuńDookoła głosy, dźwięki - krzyki sprzedawców, którzy kuszą podróżników, szmer falujących na wietrze tkanin, pobrzękiwanie orientalnej biżuterii, szum wiatru, który wpada i bładzi między zakamarkami, stukot milionów stóp, echo, płacz dzieci, śmiech kobiet i mężczyzn...
Dookoła barwy - przepych straganów w kolorach tęczy, lazur nieba, złociste promienie gorącego słońca, oliwkowo-brązowy odcień skóry, szare mury, złocisty piach i szary kurz...
Dookoła zapachy - prawdziwa indyjska herbata, ostre, mdłe, słodkie przyprawy i owoców. Duszący zapach kurzu i piasku. Aromatyczna kawa.
Wszystko zapiera dech w piersiach, oczy nie mogą są w stanie wszystkiego zarejestrować, rozpoznać wszystkich barw, uszy nie są w stanie odciąć się od dobiegającej je melodii indyjskiego życia, w nosie kręci się od nadmairu bodźców... kręci się w głowie... Świat jest taki piękny, taki wspaniały... Tu nawet bieda ma usmeichniętą, kolorową buzię...
timido2@wp.pl
Nic nie wiem o Indiach, więc się nie zgłaszam do konkursu, ale chciałem powiedzieć, że fajny temat. Zajrzałem tu poprzez LC - blog jest ładny i czytelny. Indie kojarzą mi się z cynamonem, papryką oraz pieprzem. Sam nie wiem; dlaczego? :)
OdpowiedzUsuńZgłaszam się.
OdpowiedzUsuńPrzechadzając się pewnego rześkiego poranka po indyjskich ogrodach, zaczepiła mnie młoda dziewczyna. Odziana w piękne, kolorowe szaty, lekkie drewniane klapki i mnóstwo pobrzękujących przy każdym ruchu bransoletek. Podeszła do mnie lekkim krokiem i szeptem zapytała:
-Z czym kojarzą Ci się Indie?
Popatrzyłam lekko oszołomiona na nową znajomą. Pomyślałam chwilę i szybko palnęłam:
-Z tysiącami barw, z pogodą ducha i smacznym jedzeniem.
-Tylko tyle? - mruknęła zawiedziona - Wzbij się na wyżyny i wymyśl coś jeszcze. Coś konkretniejszego. I ubierz to w słowa.
Przymknęłam oczy i zaczęłam marzyć. Zobaczyłam siebie, w pięknej, amarantowo - pomarańczowej szacie, z tysiącami bransoletek na rękach, które wydają dźwięki przy każdym moim najmniejszym ruchu. Zobaczyłam na swych włosach, złocistych i rozpuszczonych, przecudną opaskę z ozdobnymi kamyczkami. Me stopy były bose, a pod nimi czułam miękką trawę. W okół kostki obijała mi się kolejna bransoletka - tym razem z delikatnego, prawdziwego złota. Otrzymałam ją od ukochanego... ukochanego, którego straciłam. O poranku przemierzam niezliczone uliczki, czując zapachy indyjskich potraw. Czuję radość, euforię - w moim życiu nie ma miejsca na smutek. Tutaj tylko pozytywne emocje mną kierują. W oddali widzę fakirów i ich zaprzyjaźnionego słonia, 'ubranego' w kolorowe łaszki, tak jak ja. Ludzie otaczający mnie dookoła są dla mnie życzliwi, na każdym kroku mówią mi miłe słowo, proponują jakąś przekąskę bądź zapraszają na aromatyczną herbatę. I jak ja mogę odmówić?
Marzenia co prawda trochę mnie poniosły, ale wszystko, co zobaczyłam, opowiedziałam stojącej przede mną dziewczynie. Ona tylko uśmiechnęła się tajemniczo i odeszła. Do dziś słyszę dźwięk jej tysiąca bransoletek...
Indie kojarzą mi się z dalekimi podróżami. Życzliwymi ludźmi, którzy chętnie poczęstują nas aromatyczną herbatą, czy też zatańczą dla nas swój narodowy taniec Kuchipudi. Jednakże bardzo cięzko będzie nam się z nimi porozumieć, ponieważ posługują się oni bardzo różnorodnymi językami.
OdpowiedzUsuńBardzo cenię Indie za szacunek do zwierząt. Większość z nich jest przecież wegetarianami.
Zróżnicowany krajobraz wpływa również na dużą liczebność zwierząt w tym kraju. Zamykając oczy wyobrażam sobie słonia wędrującego w blasku kiężyca z całym swoim stadem w poszukiwaniu wody. Czy też nosorożca, biegnącego naprawdę bardzo szybko. Ledwo dostrzegłam go końcem oka.
Ach... czuję się bardzo błogo czując zapach tutejszych potraw. Nagle staje przede mną przystojny mężczyzna, nie bardzo rozumiem co mówi. Gestami zachęca mnie do tańca...
sesilia13@amorki.pl
Kiedy oddaję się rozmarzeniu, odczuwam Indie jako kraj zwiewnych sukienek, szali oraz sari,
OdpowiedzUsuńktóre bardzo bym chciała kiedyś włożyć. Wszystko cudownie wzorzyste, w pięknych, soczystych
barwach. Słyszę mnóstwo wietrznych dzwonków, pobrzękujące bransoletki, naszyjniki i kolczyki
pięknych i zmysłowych kobiet. Słyszę cudowną muzykę, przepełnioną rytmem i melodią, no i
oczywiście ten charakterystyczny śpiew, zupełnie inny, niż nasz. Przepełnia mnie ogromna chęć,
żeby dać się porwać i zatańczyć, bez zastanawiania się nad tym, czy potrafię to zrobić równie
zmysłowo, jak tamtejsze tancerki.
Zaglądam do jednego z aszramów, a tam spowici wonią kadzidła siedzą medytujący, intonując mantrę om, która długo jeszcze wibruje dookoła. Tam chciałabym zostać na dłużej i poszukać nirwany.
Wszędzie rozchodzi się woń herbaty, wspaniałych przypraw: kurkumy, kardamonu, imbiru, cynamonu
i wielu innych, bo w każdej prowincji jest przecież inaczej. Już się nie mogę doczekać tych
potraw z soczewicy, warzyw, ryżu basmati. Wokół unosi się zapach kwiatów lotosu i jaśminu,
zapach oceanu i deszczu monsunową porą.
Jestem w raju!
Chciałabym powiedzieć, że takie właśnie są Indie, ale wiem, że one mają i tę ciemniejszą
stronę: nędzne zaułki, po których biegają bose dzieci, dookoła zapach suszącego się prania, woń
biedy, ubogich, prostych potraw, o wiele mniej kuszące suknie. Wreszcie mogę się tylko domyślać,
jaki zapach ma święty Ganges, i nie wydaje mi się , żeby był on przyjemny. A jednak,
chciałabym bardzo kiedyś poznać te prawdziwe Indie, znaleźć swoje barwy, swoje zapachy, dźwięki
i smaki. Poznać prawdę i nakarmić nią moje wygłodniałe zmysły.
Zglaszam sie :)
OdpowiedzUsuńIndie to 7 kolorow teczy, ktore mozemy odnalesc w barwach sari, indyjskich swiatyn i przypraw. To biel, ktora jest smutkem i blekit Indyjskiego Oceanu. Smakuja slodko i cierpko zarazem, pachna kadzislem i mulem z rzeki Ganges. Indie to czarodziejska kraina pelna zwierzat, ktore przechadzaja sie w parkach przy buddyjskich i hinduskich swiatyniach. A smakuja jak poludniowy wiatr.
Zycze powodzenia wszystkim, choc malo wierze, ze wygram ;)
Indie-to wielka tajemnica,To świat tak do końca naprawdę nie poznany.Kolorowe,słodko pachnące kwiaty,Kobiety jak barwne motyle.Swoją nieziemską urodę chowają za gęstym woalem.Indie to kultura sięgająca tysięcy lat.Malownicze budowle na maleńkich ulicach sprawiają,że czujemy się tam jak w krainie Alibaby.To wreszcie świat smaków i zapachów,na które nawet anioły nie będą obojętne.Indie są jak wielka tajemnica.Jak nowa książka,którą niecierpliwie bierzemy do ręki i czytamy szybko,bo chcemy wiedzieć co jest na następnej stronie.
OdpowiedzUsuńjolunia559@wp.pl
Imbir
OdpowiedzUsuńNiewyobrażalna ilość kolorów
Dźwięki
Inność
Ekspresja
Gdy myślę Indie to w mojej głowie wybucha mini bomba wizji i skojarzeń. Przewijają się kolory pięknych sari, budynki, które tworzą historie kraju, zapach kurkumy, curry, imbiru... I dźwięki wraz ze śpiewami. Wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie, a po drodze pojawiają się sceny z długich, miłosnych filmów, w których pokazuje się te piękne i bogate Indie, pomijając te biedne.
Indie... I nagle stoję przy straganie, przy którym kupiec zachwala swoje produkty: zielone i czerwone ostre papryczki kuszą odbijającym się od gładkiej skórki blaskiem, brązowe orzechy kokosowe pełne soku, który ugasi pragnienie w tym wilgotnym klimacie, cynamon, anyż, kardamon i imbir kusza, by wziąć je ze sobą i w domu stworzyć ten wyjątkowy klimat, granaty z piękną czerwoną skórką, zapowiadająca słodki miąższ, banany, pomarańcze, limonki.... I multum innych owoców, których nazwać nawet nie potrafię... Jednak nie stoję tu długo, w końcu jest jeszcze tyle innych rzeczy do zobaczenia. Zaraz obok wzrok przykuwają kolory... Barwniki... Szkarłatna czerwień, czerwieńsza niż krew, o ile to możliwe, jaskrawa zieleń, żywa żółć, przy której cytryna wydaje się blada, fiolety i purpury, błękit nieba i granat oceanu... Stoję zachwycona, nie mogę oderwać wzroku ale czas iść dalej, Indie nadal czekają. Kilka metrów dalej, niby już za straganami zaczepia mnie kobieta i woła do siebie. O co może chodzić, czemu woła mnie, obcą dla siebie Europejkę? Ale idę, ciekawość bierze górę. Wchodzę za nią do budynku i tracę głos z zachwytu... Tkaniny i piękne sari wiszą po wszystkich ścianach. Dotykam pierwszego lepszego materiału, jest śliski i chłodny, a jego wzór mnie zachwyca... Zielone łezki na białej tkaninie przeplatane złotymi niteczkami... Dalej widzę czerwony materiał przechodzący w żółty... Kolory mieszają się mi w oczach, to za dużo dla mnie, już chcę uciekać, żeby nie postradać zmysłów... Ale wtedy widzę stonowane sari w fioletowym kolorze, przechodzące z jasnego w ciemny... Urzekło mnie, muszę je mieć, po chwili już czuje je na swojej skórze, zadowolona wychodzę na ulice i nagle wszyscy spostrzegają mnie jako swoją. Jednak idę dalej. Z oddali słyszę śpiewy, nie bardzo wiem co się dzieje ale podążam w tamtą stronę. Widzę długi korowód, sypią kwiaty... Ślub. Znów magia kolorów, do tego śpiewy, panna młoda niesiona w attyce cicho szlocha... Pan młody czeka na drugim krańcu ulicy. Rodzina przekazuje młodą kobietę, ona płacze już otwarcie... Cóż, jej życie się zmieni... Ludzie zaczynają wykonywać ten sam ruch, tańczą. Co raz głośniejszy śpiew, pojawia się muzyka... Zostałam porwana i ja, świat zaczyna wirować nie chcę się zatrzymać. Krążę co raz szybciej i szybciej, niemalże do granic możliwości, wszystko się rozmazuje, ale nadal jest piękne, czuję, że nadchodzi punkt kulminacyjny... I nagle znów jestem tu, w naszym świecie w swoim łóżku, a poranny kogutek informuje, że czas wstać do szarego świata.
klasa1a9@vp.pl
Indie to magia koloru ... koloru, który swojej soczystości nabiera, gdy pierwsze promyki słońca delikatnie zaczynaj smagać kształty, postacie, miejsca ... Nie ma chyba bardziej bajkowego miejsca na świecie niż Tadż Mahal otoczony pięknym czystym błękitnym niebem. Magii niewątpliwie dodają mu połyskujące tafle kanałów wodnych ... Dla mnie to świat ze snów, dla nich to zaledwie przedsmak Raju ... Baśniowy charakter wyłania się tutaj na każdym kroku ... Magicze miejsca, postacie w barwnych ubraniach z mieniącymi się w słońcu kryształkami, soczyste owoce w wiklinowych koszach na targach, zabawne zwierzątka, nietypowe przedmioty ... Wszystko to tak egzotyczne, a zarazem tak bliskie ... na wyciągnięcie ręki ...Całości dopełnia unosząca się wszędzie muzyka ... człowiek zamyka oczy i jest w raju ... człowiek, który jest Europejczykiem ... człowiek, który tak zawsze marzył o podróżach ... on jest szczęśliwy...
OdpowiedzUsuńIndie zawsze kojarzyły mi się ze szczęściem. To miejsce, gdzie nie można nie być zadowolonym z życia i spełnionym. Wszystko tam wydaje się być opromienione słońcem i tchnąć optymizmem. Wszystko jest piękne. Zewsząd bombardują nas dynamiczne, nasycone kolory – zielenie, czerwienie, pomarańcze, błękity. Smaki i zapachy też zdają się intensywniejsze niż gdziekolwiek indziej na świecie. Curry wierci w nosie i barwi wszystko na pomarańczowo. Hindusi potrafią się radować, jak chyba żadna inna nacja. Tańczą i śpiewają, a jednocześnie zachowują niezwykłą wewnętrzną równowagę. Mnie, szarej Polce, zawsze wydawało się to niesamowite, egzotyczne i warte pozazdroszczenia.
OdpowiedzUsuńzgłaszam się
OdpowiedzUsuńI mponująca paleta barw i wzorów otacza mnie ze wszystkich stron. Kolorowe, zwiewne sari mieni się w dojrzewającym słońcu. Na ustach czuję ostry smak curry, chłonę woń olejku z drzewa sandałowego i upajam się zapachem lotosu.
N iewątpliwie nie ma drugiego tak specyficznego kraju, pełnego kontrastów, zróżnicowanego pod względem religii, kultur, ras czy języków.
D ookoła dostrzec można wszędobylskie święte krowy, nierozerwalnie wpisane w krajobraz Indii, stanowiące symbol obfitości i bezinteresowności.
I myśląc o Indiach nie sposób zapomnieć o uczuciu. To w Agrze znajduje się wspaniały Tadż Mahal, jeden z siedmiu cudów świata. Bajeczne mauzoleum będące wyrazem miłości cesarza do swej przedwcześnie zmarłej żony stanowi świadectwo uczucia, którego nie pokonał upływający czas.
E gzotyczne Indie jawią się jako magiczny, orientalny kraj, pełen kolorów, smaków i uderzającej woni zapachów. Majestatyczne świątynie, pełne przepychu pałace dostarczają niezapomnianych wrażeń. Mam cichą nadzieję, że marzenie o podróży do Azji - Chin czy właśnie Indii kiedyś się ziści…