Czasami w życiu każdego z nas, najbardziej banalne okoliczności wpływają w dość nieoczekiwany sposób na kolejne wydarzenia, uruchamiając lawinę, na którą nie zawsze mamy wpływ. Patrząc z perspektywy czasu, można wielu rzeczy uniknąć, wiele zmienić, ale w danym momencie cała machina napędza się sama, czerpiąc moc z mniej lub bardziej sprzyjających okoliczności. Tak się dzieje, to wiemy, ale nie zawsze o tym pamiętamy, na szczęście! Mnie o tym wszystkim przypomniała książka pt: „Telefon” Michaela Connelly.
Henry Pierce jest współwłaścicielem firmy Amadeo Technologies. Biznesmen i naukowiec w jednym, spełniający się zawodowo w 100%. Rozpoczyna życie prywatne od nowa. Rozstał się z kobietą, którą kochał. Niestety ona nie potrafiła dłużej żyć, w układzie, w którym najważniejsze były kolejne badania i projekty w laboratorium.
Henry zmuszony zaistniałą sytuacją wynajmuje mieszkanie, w którym podłącza linie telefoniczną. Zaraz po zainstalowaniu nowego aparatu odsłuchuje pocztę głosową i ku jego ogromnego zaskoczeniu znajduje tam kilka widomości, które nie są skierowane do niego. Skrzynka z minuty na minuty zapełnia się informacjami dla Lilly. Dzwonią mężczyźni … Henry nie jest głupi i bardzo szybko do jego świadomości dociera fakt, że „odziedziczył” numer po kobiecie, zarabiającej na życie swoim ciałem.
Ciekawość wygrywa ze zdrowym rozsądkiem. Henry próbuje dowiedzieć się, kim jest tajemnicza Lilly i zupełnie przypadkowo wkracza w niebezpieczny świat seksu i pornografii. Z każdym kolejnym krokiem jest pewien, że kobieta z pewnością ma kłopoty i musi jej pomóc, musi ją odnaleźć. Daje się wciągnąć w skomplikowaną sieć intryg, nie zważając na znaki ostrzegawcze, sygnalizujące, że czym prędzej powinien się wycofać z prowadzenia swojego prywatnego śledztwa.
Nic więcej nie powiem, ponieważ boję się, że mogłabym zdradzić jakiś bardzo istotny fakt, pozbawiając tym samym innego czytelnika radości czytania i rozwiązywania zagadki. Bałabym się, że ktoś może nie przeżyć przeze mnie niezapomnianych wrażeń, których z pewnością dostarczy „Telefon”. Ja osobiście bardzo szybko, nawet powiedziałabym, że za szybko wsiąkłam w świat wykreowany przez Michaela Connelly. Dostarczył mi On wielkich emocji i z każdą kolejną stroną byłam pełna podziwu, a moja ciekawość pożerała mnie od wewnątrz nie pozwalając na życie poza książką.
Polecam nie tylko wielbicielom gatunku, Ci, którzy nie przepadają za kryminałami z pewnością ulegną klimatowi i nie będą potrafili przestać czytać. Całą odpowiedzialność biorę na siebie, bo jestem przekonana, że nikt nie odłoży książki z poczuciem niespełnienia, znudzenia i straty czasu.
Już dopisałam do listy - chętnie przeczytam :))
OdpowiedzUsuńSama okładka już mnie zaciekawiła. Twoja recenzja także pozytywna, więc pozostaje mi jedynie rozejrzeć się za tą książką.
OdpowiedzUsuńKryminały uwielbiam, więc dopisuję książkę na listę skoro jest tak zajmująca :)
OdpowiedzUsuń