Wychowana zostałam w świadomości, że Święta Bożego Narodzenia to czas magiczny, odświętny i jedyny w swoim rodzaju. To czas, w którym rodzina się spotyka, wszyscy zasiadają do uroczystej kolacji i nikt nigdzie się nie spieszy. Zdecydowanie jest to czas, który poświęcamy rodzinie, bo przecież to najbliżsi stanowią największą wartość w życiu.
Książka Lois Battle pt „Pensjonat” już samą okładką zapowiada świąteczny klimat, związany z ciepłem, radością i rodzinną atmosferą. Josie Tatternal, matka trzech córek - Camilli, Evie i Lilii prowadzi mały pensjonat, nie jest on zbyt popularny, ale z pewnością jest jednym z tych, w których panuje domowy klimat. Josie nie jest zbyt blisko ze swoimi córkami, całość kontaktów zepsuła śmierć Niedźwiedzia – ojca dziewczyn. Czas mija, a każda z kobiet układa sobie życie w innym miejscu, oddalają się od siebie, nie zdając sobie nawet z tego sprawy. Pomimo tych wszystkich niewyjaśnionych spraw Josie prowadzi życie towarzyskie, nie zamknęła się sama w domu ze swoimi problemami. Spotyka się regularnie z grupą przyjaciółek. Tuz przed samymi Świętami Bożego Narodzenia w pensjonacie znajome Josie spotykają się, aby zagrać w brydża. Wszystkie są w gorączkowo świątecznym nastroju …. aż nagle Peatsy jedna z przyjaciółek, źle się poczuła i została wezwana karetka. Kobieta trafia do szpitala z atakiem serca, a inna, dalsza znajoma umiera na raka. Te wydarzenia skłaniają Josie do przemyśleń na temat swojego życia. Zaczyna planować wspólne święta w otoczeniu swoich córek. Cały plan jest na tyle doskonały, że faktycznie udaje się go dopiąć na ostatni guzik …. ale, czy oby na pewno?
Książka jest bardzo ciepła, miła i niesamowicie sympatyczna. Okres przedświątecznych przygotowań napełnia serce optymizmem i wiarą w dobro i w rodzinę. Autorka potrafiła zbudować i podtrzymać klimat swojej opowieści, tworząc bardzo dobre postacie. Każda osoba jest inna, a jednak do każdej z nich można poczuć choćby odrobinę sympatii. Fabuła niby prosta, a jednak bardzo wciągająca poprzez to, że jest niebywale prawdziwa. Kolejne sytuacje są przepełnione optymizmem, radością, bywa, że i smutkiem …. Ale mimo wszystko język, jakim posługuje się autorka sprawia, że na ustach czytelnika niejednokrotnie pojawia się uśmiech.
„Pensjonat” to opowieść o rodzinie, dla każdego, kto tę rodzinę ma, albo chciałby mieć. To opowieść dla matek i córek, dla młodszych i tych nieco starszych. Spełni oczekiwania nawet najbardziej wymagającego czytelnika i wcale nie trzeba czekać do kolejnych świat, aby tę książkę przeczytać … jej ciepło i magia otulą każdego, kto po nią sięgnie.
Mam nadzieję przeczytać tę książkę :)
OdpowiedzUsuńJako że okres świąt mamy już za sobą to ja sobie zapiszę za przyszły rok. Właśnie w tym okresie lubię tego typu książki :>
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie przeczytam :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło i zapraszam do mnie:
papierowyazyl.blogspot.com
Choć święta już dawno za nami, to jednak na powyższą książkę nabrałam dzięki tobie znacznego apetytu.
OdpowiedzUsuńTak okładka wspaniała, na mroźne wieczory takie jak nastały w sam raz. Czyli polowanie czas zacząć :). Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń