środa, 7 marca 2012

Fala śmierci


Bardzo ostrożnie podchodzę do wszelkiego rodzaju wielotomowych opowieści.  Nie lubię na siłę budowanego klimatu, bez końca ciągnącej się akcji, aż w końcu boję się, że poznane postaci nie będą mnie już zachwycały, znudzę się nimi, a cała historia starci swoją wartość, przez to, że konieczne było dopisanie ciągu dalszego. 

Nie mniej jednak po przeczytaniu „Lasu zębów i rąk” Carrie Ryan byłam niemal pewna, że drugi tom „Śmiercionośne fale” przeczytać muszę, pomimo tego, że obawiałam się bardzo. Właśnie przed chwilą skończyłam czytać „Śmiercionośne fale”, przeczytałam ostatnie słowa i …. no cóż, wypada mi tylko przyznać się do tego, że bardzo, ale to bardzo chciałabym móc od razu przejść do kolejnej części, wiedząc jednocześnie, że to nie będzie koniec. 

Co ta opowieść ma w sobie, że tak przyciąga czytelnika? Jakich zabiegów dokonuje autorka, aby tak bardzo uzależnić od siebie czytelnika? Nie odpowiem na te pytania …. Ale mogę zagwarantować, że każdy, kto sięgnie po tom pierwszy, sięgnie także po następny i już nigdy o tej historii nie zapomni.

Gabrielle mieszka ze swoją mamą w starej latarni morskiej w miasteczku Vista. Czuje się bezpiecznie, bowiem przed Mudo – nieumarłymi chroni ją ocean i bariera ochronna.  Poza tym matka robi wszystko, aby córka nie zaznała smaku epidemii, głodu i strachu. Niestety, nie na wszystko może mieć wpływ i nie w każdej chwili może być przy niej. Pewnego razu grupa znajomych Gabrielle postanawia zabawić się, poza murami miasta. Przedostają się na drugą stronę, aby zaznać chwili wolności i beztroski. Zapominają o zasadach, a adrenalina zalewa resztki zdrowego rozsądku. To jedno, bardzo dziecinne a wręcz zabawne na ten moment wydarzenie odbije się piętnem na życiu Gabrielle i wszystkich tych, którzy są dla niej ważni i bardzo ważni. Gdyby, choć przez chwilę wykazali się odrobiną rozsądku, może nie musieliby tyle poświęcić …. Ale stało się to, co najgorsze i ich życie zamienia się w piekło. 

Trudno jest wspomnieć o fabule i kolejnych wydarzeniach nie narażając się na choćby przypadkowe zdradzenie tego, co w książce jest najciekawsze, dlatego też nic więcej nie powiem. Nie chce nikogo pozbawiać dreszczyku emocji i niesamowitych wrażeń, które są gwarantowane przy opowieści stworzonej przez Carrie Ryan. Od pierwszych literek cały świat przestaje istnieć. Jakby za sprawą czarodziejskiej różdżki przenosimy się do zupełnie innego świata, przepełnionego strachem i wielką niewiadomą co dalej …. Nikt chyba nie jest w stanie przewidzieć, co spotka bohaterów za kolejnym zakrętem, na kolejnej stronie. Ciekawość miesza się niemal z fizycznym strachem i bólem. Bohaterowie stają się czytelnikowi tak bliscy, że wraz z ich wysiłkiem na naszych plecach pojawiają się kropelki potu i ogrania nas niesamowita fala współczucia. 



Jestem pod wielkim wrażeniem i nie mogę przestać myśleć o tym, co spotkało Gabrielle i jej najbliższych. Mój mózg, moja wyobraźnia nie chcą i nie potrafią się pozbyć myśli i wspomnień związanych ze „Śmiercionośna falą”. 

Życzmy sobie Drodzy Czytelnicy więcej takich autorek jak Carrie Ryan.

7 komentarzy:

  1. Sporo słyszałam o książkach Carrie Ryan, szczególnie o pierwszym tomie owej serii. Zdecydowanie muszę się rozejrzeć za tymi powieściami :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dopiero całkiem niedawno nabyłam ,,Las zębów i rąk'', który jeszcze nie miałam okazji czytać, więc najpierw uporam się z nim i jak przypadnie mi do gustu, to chętnie poznam także ,,Śmiercionośne fale''.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwsza część bardzo mi się podobała tak więc i po tę sięgnę ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę sobie w końcu zakupić pierwszą część;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakoś mnie nie ciągnie do tej serii. Poza tym mam teraz sporo innych książek do czytania.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ni czytałam pierwszej części, ale czytałam wiele pochlebnych komentarzy na jej temat. Twoja recenzja tylko zachęca, żeby w końcu zabrać się za szykanie i czytanie ;) Poza tym obie części mają magnetyczne okładki ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo podobała mi się ta część - o wiele bardziej niż jedynka :)

    OdpowiedzUsuń