Nie potrafiłam oprzeć się
okładce książki „Ona pierwsza” Maggie O’Farrell. Zahipnotyzowała mnie i
oczarowała. Pierwsze spojrzenie i już niemal fizycznie czułam obietnicę
wspaniałej opowieści i niezapomnianych wrażeń. Nie zawiodłam się. Wielkie brawa
dla Pani Lucyny Talejko – Kwiatkowskiej za projekt okładki. Gdyby nie to, nad wyraz
trafione zdjęcie, nigdy nie znalazłabym tej książki.
Trudno jest równocześnie
prowadzić dwa odrębne wątki, w których występują zupełnie inni bohaterowie. A
już połączenie tych historii tak, że Czytelnikowi włosy stają na głowie z
wrażenie to już jest majster sztyk. Tak właśnie zrobiła Maggie O’Farrell,
pokazała kobieta klasę, oj wielką klasę i ogromne umiejętności.
Pierwsza z opowieści porywa
czytelnika do Londynu, lata 50te, wspaniały klimat i niepowtarzalna atmosfera
nadają wręcz wybornego smaku. Wkraczająca w dorosłe Lexie ucieka z domu rodzinnego
do wielkiego miasta, zasmakować życia na własna rękę. W sumie bardzo szybko
dziewczyna znajduje tam swoje miejsce, wynajmuje mieszkanie, podejmuje pierwszą
pracę i zaczyna urządzanie się w wielkim świecie. Poznaje wspaniałego
mężczyznę, który podaje jej pomocną dłoń. Dzięki niemu Lexie zmienia pracę,
zaczyna odnosić sukcesy zawodowe i … poznaje smak prawdziwej miłości. Niestety
sielanka nie trwa długo. Pojawiają się problemy, który dość mocno doświadczają
Lexie.
Druga historia rozgrywa się
także w Londynie, ale rzecz dzieje się współcześnie. Elina budzi się któregoś
ranka i próbuje zrozumieć, co się z nią stało. Bardzo ciężki poród sprawia, że
kobieta nie może odnaleźć się w nowej roli matki. Jakby tego było mało, jej
partner zaczyna zachowywać się co najmniej dziwnie. Coraz częściej zamyka się w
swoim własnym świecie, ze swoimi wspomnieniami i wątpliwościami dotyczącymi
okresu dzieciństwa. Nikt nie potrafi mu pomóc. Elina natomiast robi co tylko
może tracąc radość z faktu bycia matką i kobietą.
Obydwa wątki przepełnione są
wielką tajemniczością. Ze strony na stronę ogarniało mnie wielkie oczekiwanie,
że to już …. Że wreszcie się dowiem, co łączy obydwie kobiety, jak połączą się
losy bohaterów. Moja wyobraźnia pracowała na wysokich obrotach, co chwilę
zmieniając wersje wydarzeń i prawdopodobieństwo złączenia obu światów …. A w
memencie, w którym autorka zdecydowała ujawnić „łącznik”, zabrakło mi tchu z
wrażenia. Nie mogłam pozbyć się wrażenia, że jednak takie historie są bardzo
prawdopodobne. Nikt nie jest w stanie zaplanować swojego życia, swoich
znajomości. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, co też życia dla nas
przygotowało i czym nas zaskoczy za kolejnym zakrętem.
„Ona pierwsza” nie jest
książką łatwą. Porusza sporo tematów życiowych - ważnych, koniecznych i
nieuniknionych. Nie jest łatwo pokazać słowem pisanym wnętrze bohatera z tak
wielką precyzją, z jaką zrobiła to Maggie O’Farrell. Każda ze stworzonych przez
nią postaci zachwyca indywidualizmem i przeogromną dawką doświadczenia
życiowego. Jest jakby namalowana, a odbiorca odtwarza ten rysunek w swojej
wyobraźni niczym projektor.
Jestem zachwycona, poruszona
i zauroczoną tą opowieścią. Pomimo ogromnej dawki emocji ja odpoczęłam przy
niej i nabrałam dystansu nawet do samej siebie.
Warto sięgnąć po tę książkę.
Jestem przekonana, że nikt nie będzie zawiedziony. Taka mieszanka gatunków nie
zdarza się często, dlatego polecam z czystym sumieniem.
Książka zebrała wiele pozytywnych recenzji. Coś dla mnie. Od jakiegoś czasu znajduje się na mojej liście.
OdpowiedzUsuńWspaniała książka, jedna z lepszych jaką czytałam :)
OdpowiedzUsuń