poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Bez pruderii o miłości, seksie i ... przyjaźni



Zapanowała moda na książki z podtekstem erotycznym. Półki w księgarniach uginają się, a wydawnictwa prześcigają się w zapewnieniu czytelnika o indywidualności opowieści. Przyznaję, jestem wybredna w tym gatunku. Wymagam bardzo wiele, przy czym najważniejszy jest smak i wysublimowanie.

Sonia Zohar debiutuje książką pt „Pieprz z miodem”. Dla mnie osobiście bardzo udane wejście. Udowadnia bowiem, że jednak można napisać dobrą opowieść, której nie zabraknie dobrego smaku, stylu i gładko przeprowadzonej akcji. 

Bohaterkami są trzy kobiety.  Każda z nich ma poukładane i w miarę stabilne życie zawodowe. Każda z nich jest niezależna, piękna i dojrzała. Łączy je także jeszcze jedna cecha – chcą poukładać sobie życie osobiste, chcą dojść do porozumienia z emocjami i uczuciami.  Próbują posprzątać w swojej codzienności, ale ich przeszłość nie bardzo pozwala na generalne porządki. Pragnienia, obawy, marzenia dochodzą do głosu, często zagłuszając zdrowy rozsądek i racjonalne podejście do życia. Pewności siebie nie brakuje, ale czy to wystarcza, aby z zupełnie czystymi kartami otworzyć się na nowy związek, nowe życie?

Przyjaciółki ze studenckich czasów wydają się być bardzo podobne, przyświecają im podobne cele i marzenia, ale jednak okazuje się, że każda kobieta jest inna. Zuza jest w stanie zostawić wszystko, aby tylko być z mężczyzną, który „podobno” miał odegrać w jej życiu tylko krótki epizod. Łucja stara się zmienić w seksowną kobietę, nie zapominając jednak, że jest mamą, co znacznie utrudnia jej ową przemianę. Natomiast Malwina próbuje jakoś poradzić sobie ze związkiem na odległość.  

Mieszanka charakterów, emocji, przeżyć sprawia, że książkę czyta się ekspresowo. Bardzo szybko potrafiłam wbić się w codzienność bohaterek. Zaprzyjaźniłam się z nimi i z wielką radością przeżywałam kolejne wydarzenia. Doskonałe dialogi, spore poczucie humoru i co najważniejsze wyzwolenie i pewność siebie dziewczyn były dla mnie dość zaskakującą dawką optymizmu i trochę jakby odmiennego podejścia do życia. 

Nie jestem zwolenniczką twierdzenia, że kobietom wiele rzeczy nie wypada, że kobieta nie myśli o sexie, że dla kobiety tematy łóżkowe nie powinny być ważne. Jak udowadnia autorka to wszystko jest ważne, ale najważniejszy jest odpowiedni partner, z którym połączyć mogą nie tylko nocne igraszki, ale także śniadania przepełnione rozmową, uśmiechem i potrzebą bycia razem. 

„Pieprz z miodem” nie jest typowym erotykiem przepełnionym pożądaniem i sexem. Dla mnie była to opowieść o prawdziwych kobietach, które poszukiwały w swoim życiu miłości, zrozumienia i akceptacji. Nie zatraciły w tych poszukiwaniach samych siebie. Potrafiły wykazać się sporą determinacją, ale najważniejsze, że zawsze mogły na siebie liczyć i były obok siebie. Żadna z nich nie była idealna, a jednak dzięki pełnej akceptacji potwierdziły, że przyjaźń między kobietami jest możliwa. Nie rywalizowały ze sobą, nie walczyły ze sobą one po prostu się wspierały, bez zazdrości i chorego egoizmu. 




Dla mnie książka ta była dużym zaskoczeniem. Mam nadzieję, że każdy kto sięgnie po tę opowieść nie zawiedzie się. Polecam przede wszystkim kobietom. Warto Drogie Panie, zdecydowanie warto.

4 komentarze:

  1. Niestety nie moje klimaty:( Ale może kiedyś przeczytam?

    OdpowiedzUsuń
  2. Po takiej recenzji wiem, że MUSZĘ poszukać "Pieprzu z miodem". :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wydaje się, że to jest co innego niż powieścidła o Anie i Grey'u, więc sięgnę może

    OdpowiedzUsuń