Zapanowała moda na książki z
podtekstem erotycznym. Półki w księgarniach uginają się, a wydawnictwa
prześcigają się w zapewnieniu czytelnika o indywidualności opowieści.
Przyznaję, jestem wybredna w tym gatunku. Wymagam bardzo wiele, przy czym
najważniejszy jest smak i wysublimowanie.
Sonia Zohar debiutuje
książką pt „Pieprz z miodem”. Dla mnie osobiście bardzo udane wejście.
Udowadnia bowiem, że jednak można napisać dobrą opowieść, której nie zabraknie
dobrego smaku, stylu i gładko przeprowadzonej akcji.
Bohaterkami są trzy
kobiety. Każda z nich ma poukładane i w
miarę stabilne życie zawodowe. Każda z nich jest niezależna, piękna i dojrzała.
Łączy je także jeszcze jedna cecha – chcą poukładać sobie życie osobiste, chcą
dojść do porozumienia z emocjami i uczuciami.
Próbują posprzątać w swojej codzienności, ale ich przeszłość nie bardzo
pozwala na generalne porządki. Pragnienia, obawy, marzenia dochodzą do głosu,
często zagłuszając zdrowy rozsądek i racjonalne podejście do życia. Pewności
siebie nie brakuje, ale czy to wystarcza, aby z zupełnie czystymi kartami
otworzyć się na nowy związek, nowe życie?
Przyjaciółki ze studenckich
czasów wydają się być bardzo podobne, przyświecają im podobne cele i marzenia,
ale jednak okazuje się, że każda kobieta jest inna. Zuza jest w stanie zostawić
wszystko, aby tylko być z mężczyzną, który „podobno” miał odegrać w jej życiu
tylko krótki epizod. Łucja stara się zmienić w seksowną kobietę, nie zapominając
jednak, że jest mamą, co znacznie utrudnia jej ową przemianę. Natomiast Malwina
próbuje jakoś poradzić sobie ze związkiem na odległość.
Mieszanka charakterów,
emocji, przeżyć sprawia, że książkę czyta się ekspresowo. Bardzo szybko
potrafiłam wbić się w codzienność bohaterek. Zaprzyjaźniłam się z nimi i z
wielką radością przeżywałam kolejne wydarzenia. Doskonałe dialogi, spore
poczucie humoru i co najważniejsze wyzwolenie i pewność siebie dziewczyn były
dla mnie dość zaskakującą dawką optymizmu i trochę jakby odmiennego podejścia
do życia.
Nie jestem zwolenniczką
twierdzenia, że kobietom wiele rzeczy nie wypada, że kobieta nie myśli o sexie,
że dla kobiety tematy łóżkowe nie powinny być ważne. Jak udowadnia autorka to
wszystko jest ważne, ale najważniejszy jest odpowiedni partner, z którym
połączyć mogą nie tylko nocne igraszki, ale także śniadania przepełnione
rozmową, uśmiechem i potrzebą bycia razem.
„Pieprz z miodem” nie jest
typowym erotykiem przepełnionym pożądaniem i sexem. Dla mnie była to opowieść o
prawdziwych kobietach, które poszukiwały w swoim życiu miłości, zrozumienia i
akceptacji. Nie zatraciły w tych poszukiwaniach samych siebie. Potrafiły
wykazać się sporą determinacją, ale najważniejsze, że zawsze mogły na siebie
liczyć i były obok siebie. Żadna z nich nie była idealna, a jednak dzięki
pełnej akceptacji potwierdziły, że przyjaźń między kobietami jest możliwa. Nie
rywalizowały ze sobą, nie walczyły ze sobą one po prostu się wspierały, bez
zazdrości i chorego egoizmu.
Dla mnie książka ta była
dużym zaskoczeniem. Mam nadzieję, że każdy kto sięgnie po tę opowieść nie
zawiedzie się. Polecam przede wszystkim kobietom. Warto Drogie Panie,
zdecydowanie warto.
Niestety nie moje klimaty:( Ale może kiedyś przeczytam?
OdpowiedzUsuńPo takiej recenzji wiem, że MUSZĘ poszukać "Pieprzu z miodem". :)
OdpowiedzUsuńja chyba też muszę ;)
OdpowiedzUsuńWydaje się, że to jest co innego niż powieścidła o Anie i Grey'u, więc sięgnę może
OdpowiedzUsuń