Zacznę od słodzenia … i na
słodzeniu też pewnie zakończę …
ale od początku: nie wiem
dlaczego, ale wydawnictwo Papierowy Księżyc jest dla mnie gwarancją dobrej
książki. Ja po prostu jestem pewna, że tak było, jest i będzie. Tym razem
skusiłam się na „Chłopca w walizce” autorstwa Lene Kaaberbol oraz Agnete Friis.
Cóż to za tytuł pomyślałam w pierwszej chwili, cóż to znów wymyślili autorzy …
i tak sobie rozmawiałam sama ze sobą, do momentu w którym otworzyłam tę książkę.
Od tej chwili moje myślenie jakby zmieniło tory i utonęłam w kolejnych
literkach, potwierdzając tym samym, że Papierowy Księżyc będzie miał w moim
domu osobną, specjalną półkę przyozdobioną napisem „Moi ulubieńcy”.
Od pierwszej chwili wiadomo,
że lektura zapowiada się ciekawie. Plątanina osób i wątków wymaga skupienia na
wszystkich szczegółach, wyostrza myślenie i obserwację faktów.
Karin, spotyka się ze swoją
przyjaciółką w kawiarni. Zostawia na stole kluczyki do dworcowej skrytki,
oszczędzając Ninie faktów i wszelkich wyjaśnień. Niemal w tym samym czasie Jan
ma opóźniony samolot. Nerwy sięgają zenitu, ale trzeba uzbroić się w
cierpliwość i czekać na informacje z zewnątrz.
W Wilnie mieszka Sigita
Ramoskiene. Kobieta poorana strasznie przez swoją przeszłość. Obecnie wychowuje
trzyletniego synka Mikasa, który jest jej całym światem, kocha go ponad życie i
jest w stanie zrobić dla niego wszystko.
W losy tych postaci wplątani
są jeszcze inni bohaterowie, inne postaci, które jak się okazuje bardzo
sprytnie autorzy potrafili ze sobą powiązać używając do tego celu tytułowej
walizki. Masa ludzi zamieszanych w główny walizkowy wątek sprawia, że czytelnik
chce jak najszybciej dowiedzieć się, co będzie dalej, co kryje następna strona.
Nie wiem, czy kiedykolwiek osiągnęłam takie tempo czytania, myślę, że przy
okazji czytania tej książki pobiłam swój prywatny rekord szybkości czytania.
Jestem pewna, że każdy, kto
sięgnie po „Chłopca w walizce” przepadnie. Zapomni o walizce, reklamówce i
czymkolwiek innym. Po prostu ta książka wyrywa z życia i pozostawia po sobie
trwały ślad w postaci traumy …. zawsze sprawdź zawartość swojej walizki
parokrotnie, bo nie wiadomo, co lub kto może się tam znaleźć.
Skoro jesteś pewna, że przepadnę podczas tej lektury, to chętnie uwierzę i poszukam tej powieści w bibliotece. Zapowiada się interesująco.
OdpowiedzUsuńFaktycznie wydawnictwo to wydaje same perełki - widać to chociażby po recenzjach na blogach. ;) Tę książkę mam na oku i pewnie kiedyś ją przeczytam ^^
OdpowiedzUsuńMuszę poszukać tej książki :D Po Twojej recenzji nabrałam ochoty na przeczytanie :)
OdpowiedzUsuńNo to dałaś do myślenia :) a raczej do szukania:).Bardzo interesująca recenzja.
OdpowiedzUsuńWidzę, że Papierowy Księżyc to kolejne wydawnictwo, które uzyskało ogromną popularność na blogach. Nie wiem, czy słusznie, bo nie czytałam żadnej wydanej przez nie książki. Chyba czas się zabrać za lekturę. ;)
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę przeczytać! koniecznie!
OdpowiedzUsuń