Czasami bywa tak, że sama zapowiedź
książki budzi wielkie emocje, a okres oczekiwania na nią bardzo się wydłuża …
aż wreszcie następuje wyczekiwany moment, książka trafia do „głodnego”
czytelnika. Dokładnie tak było w moim przypadku i w przypadku książki Kathe
Koja „Fetysz”. Bardzo zaintrygowała mnie twórczość autorki. Bardzo wiele zasług
dla jej pióra, a nazwisko zupełnie nieznane w Polsce.
Nie mogę zaprzeczyć
umiejętnościom autorki, zdecydowanie ma niepowtarzalny styl i niebywałą
zdolność wprowadzania czytelnika w klimat opowieści. Jej najnowsza książka pt „Fetysz”
wchodziła na rynek z wielkimi fanfarami. Niestety bardzo szybko słuch o niej
zaginął. Dlaczego? Moim zdaniem zupełnie niepotrzebnie została zaszufladkowana
w kategorii erotyki. Czasami podążanie za modą, może okazać się porażką i niechcącym
„podeptaniem” książki. Owszem dotyka erotyki, ale raczej ją głaska niż smakuje …
Jess i Sophie tworzą dość
specyficzny związek. Mieszkają razem, oddając się sobie w pełni, są niemal
uzależnieni od siebie. Najważniejsza dla nich jest dobra zabawa, tanie wino,
wzajemna fascynacja swoim ciałem i … podglądanie, podsłuchiwanie innych ludzi.
Jest im ze sobą bardzo dobrze i nic nie wskazuje na to, że nadciągają czarne chmury
w postaci pięknej kobiety, która ma na imię Lena.
Dotychczasowy układ zmienia
formę, dopuszczając do zamkniętego świata osobę trzecią. Zaczyna się walka o
akceptację i względy Leny. Jess i Sophie w ciągu „kilku chwil” z kochanków
przeobrażają się w rywali. Codzienność zostaje zaburzone przez zupełnie im obce
emocje. Wojna o Lenę zbiera żniwo o bardzo gorzkim smaku ….
Przeogromną dawkę emocji
funduje autorka czytelnikowi. Wprowadza bardzo delikatnie klimat, który z każdą
kolejną stronę wciąga coraz bardziej. Bardzo głęboko wchodzi w psychikę
bohaterów, przez co tworzy bardzo realistyczny obraz kolejnych postaci. Sam język
jest wielkim atutem książki, mnie osobiście bardzo przypadł do gustu. Nie
ukrywam także, że momentami czułam się zbyt obciążona ciężkim klimatem, niepokojem
oraz strachem, który dopadał mnie wprowadzając wrażenie zmęczenia całą historią. Na
szczęście było to chwilowe poczucie, które warto przetrwać, aby smakować ciąg
dalszy i dobrnąć do końca z wielkim zaskoczeniem, że to już, to tyle!?
„Fetysz” nie jest książką
łatwą, prostą i przyjemną. Wymaga zaangażowania, cierpliwości i wytrwałości.
Raz jeszcze podkreślę, że nie jest erotykiem w pełnym tego słowa znaczeniu.
Moim zdaniem wielką ucztą stanie się dla czytelników lubiących bardziej
wymagającą literaturę zagłębiającą się w ludzka psychikę.
Zamierzałam przeczytać tę książkę, jednak coś mnie powstrzymało. Chyba widocznie fabuła ,,Fetyszu'' nie do końca do mnie przemawia.
OdpowiedzUsuńInteresujące, ale chyba nie moje klimaty. Choć kto wie?
OdpowiedzUsuńPrzy obecnej modzie na tandentne erotyki, którą zapoczątkował "Grey", z checią bym przeczytała coś, co kryje w sobie głębszy sens. W końcu nie należy negować erotyki w liraturze z zasady, ważne w jaki sposób jest ona podana. Twoja recenzja mnie zachęciła :)
OdpowiedzUsuńN razie się wstrzymam,może kiedyś :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie się zastanawiam i chcę sobie przypomnieć, wszystkie znane mi erotyki napisały panie..no poza de Sade, ale jego książki chyba trudno nazwać erotykami..:)
OdpowiedzUsuń