poniedziałek, 30 września 2013

"Fetysz"



Czasami bywa tak, że sama zapowiedź książki budzi wielkie emocje, a okres oczekiwania na nią bardzo się wydłuża … aż wreszcie następuje wyczekiwany moment, książka trafia do „głodnego” czytelnika. Dokładnie tak było w moim przypadku i w przypadku książki Kathe Koja „Fetysz”. Bardzo zaintrygowała mnie twórczość autorki. Bardzo wiele zasług dla jej pióra, a nazwisko zupełnie nieznane w Polsce. 

Nie mogę zaprzeczyć umiejętnościom autorki, zdecydowanie ma niepowtarzalny styl i niebywałą zdolność wprowadzania czytelnika w klimat opowieści. Jej najnowsza książka pt „Fetysz” wchodziła na rynek z wielkimi fanfarami. Niestety bardzo szybko słuch o niej zaginął. Dlaczego? Moim zdaniem zupełnie niepotrzebnie została zaszufladkowana w kategorii erotyki. Czasami podążanie za modą, może okazać się porażką i niechcącym „podeptaniem” książki. Owszem dotyka erotyki, ale raczej ją głaska niż smakuje …

Jess i Sophie tworzą dość specyficzny związek. Mieszkają razem, oddając się sobie w pełni, są niemal uzależnieni od siebie. Najważniejsza dla nich jest dobra zabawa, tanie wino, wzajemna fascynacja swoim ciałem i … podglądanie, podsłuchiwanie innych ludzi. Jest im ze sobą bardzo dobrze i nic nie wskazuje na to, że nadciągają czarne chmury w postaci pięknej kobiety, która ma na imię Lena.

Dotychczasowy układ zmienia formę, dopuszczając do zamkniętego świata osobę trzecią. Zaczyna się walka o akceptację i względy Leny. Jess i Sophie w ciągu „kilku chwil” z kochanków przeobrażają się w rywali. Codzienność zostaje zaburzone przez zupełnie im obce emocje. Wojna o Lenę zbiera żniwo o bardzo gorzkim smaku ….

Przeogromną dawkę emocji funduje autorka czytelnikowi. Wprowadza bardzo delikatnie klimat, który z każdą kolejną stronę wciąga coraz bardziej. Bardzo głęboko wchodzi w psychikę bohaterów, przez co tworzy bardzo realistyczny obraz kolejnych postaci. Sam język jest wielkim atutem książki, mnie osobiście bardzo przypadł do gustu. Nie ukrywam także, że momentami czułam się zbyt obciążona ciężkim klimatem, niepokojem oraz strachem, który dopadał mnie wprowadzając wrażenie zmęczenia całą historią. Na szczęście było to chwilowe poczucie, które warto przetrwać, aby smakować ciąg dalszy i dobrnąć do końca z wielkim zaskoczeniem, że to już, to tyle!?


„Fetysz” nie jest książką łatwą, prostą i przyjemną. Wymaga zaangażowania, cierpliwości i wytrwałości. Raz jeszcze podkreślę, że nie jest erotykiem w pełnym tego słowa znaczeniu. Moim zdaniem wielką ucztą stanie się dla czytelników lubiących bardziej wymagającą literaturę zagłębiającą się w ludzka psychikę.  

5 komentarzy:

  1. Zamierzałam przeczytać tę książkę, jednak coś mnie powstrzymało. Chyba widocznie fabuła ,,Fetyszu'' nie do końca do mnie przemawia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Interesujące, ale chyba nie moje klimaty. Choć kto wie?

    OdpowiedzUsuń
  3. Przy obecnej modzie na tandentne erotyki, którą zapoczątkował "Grey", z checią bym przeczytała coś, co kryje w sobie głębszy sens. W końcu nie należy negować erotyki w liraturze z zasady, ważne w jaki sposób jest ona podana. Twoja recenzja mnie zachęciła :)

    OdpowiedzUsuń
  4. N razie się wstrzymam,może kiedyś :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nawrócony czytelnik1 października 2013 20:36

    Właśnie się zastanawiam i chcę sobie przypomnieć, wszystkie znane mi erotyki napisały panie..no poza de Sade, ale jego książki chyba trudno nazwać erotykami..:)

    OdpowiedzUsuń