Stella M. Szeszuła w swojej książce pt „Watek poboczny” zabrała mnie w podróż do męskiego świata. Do świata przesyconego cynizmem, alkoholem, kobietami, nie zabrakło w nim także poczucie zagubienia, bezradności, troski, miłości i przyjaźni.
Nie jest to literatura wysokich progów. Ja jednak przysiadłam gdzieś tam na jednym z niższych stopni i nie wiadomo, kiedy wsiąkłam w świat stworzony przez autorkę. Miałam wrażenie, że słucham tej opowieści od kogoś spotkanego przypadkowo, ponieważ koleje losów bohaterów są bardzo prawdopodobne. Autorka posługuje się prostym językiem w krótkich rozdziałach tytułowanych imionami i nazwiskami poszczególnych bohaterów, co czyni tę powieść zdecydowanie inną i naprawdę ciekawą.
Jak wiele w naszym życiu zależy od nas samych? Jak wiele decyzji podejmujemy pod wpływem chwili? Jak bardzo jesteśmy uzależnieni od stereotypów? Czy potrafimy walczyć, z samym sobą, z własnymi słabościami? Ta niepozorna niby książeczka porusza te tematy, nie daje jasnej odpowiedzi na powyższe pytanie, a jednak skłania do przemyśleń, do zastanowienia się nad życiem.
Przyjaźń jest czymś niesamowitym, nie tylko w życiu mężczyzny. Miłość, czy ona ma litość dla naszych poglądów, sposobu wychowania? Co jeśli zakochamy się w „niewłaściwej” osobie i nagle cały świat działa na niekorzyść naszym przekonaniom, a uczucie kwitnie i szaleje w sercu?
Sama nie wiem, dlaczego ale najbardziej przemówił do mnie najgorszy z bohaterów Pani Stelli. Roger ukrywa prawdziwego siebie za maską cynizmu, pewności siebie i czarnego humoru. Jest to mężczyzna dojrzały, który wiele w swoim życiu przeżył, miał 2 żony, wiele kobiet w tzw. międzyczasie, stabilną pozycję zawodową. Nie mniej jednak miałam wrażenie, że on cały czas ucieka przed swoją samotnością, przed sobą samym i przed swoimi uczuciami. Ile jednak można wciąż biec? Przychodzi moment, w którym pomimo wszystko i ponad wszystko myśli przebiją się przez mur obronny. Czy dopiero wtedy człowiek tak naprawdę jest sobą?
„Wątek poboczny, czyli, na czym polega metafora mężczyzny z dwoma śledzionami” polecam z czystym sumieniem, wszystkim tym, którzy lubią książkę skłaniającą do przemyśleń. Tym, którzy lubią prostotę języka i nie zrażają się brutalnością życia codziennego, które potrafi spłatać nam niezłego figla w najmniej oczekiwanym momencie.
Mam już książkę na liście i mam nadzieję, że niedługo uda mi się ją przeczytać:)
OdpowiedzUsuńDo mnie również najbardziej przemówił Roger;)
OdpowiedzUsuńTa książka co jakiś czas wałkowana jest na kolejnym blogu :)
OdpowiedzUsuńBędę musiała po nią sięgnąć i sama wyrobić sobie opinię na jej temat:)
czuję się zachęcona, więc pewnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńTytuł trafia na długą listę do przeczytania
OdpowiedzUsuńdo mnie też najczęściej przemawiają postacie spod ciemnej gwiazdy ;)
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa, a okładka sprawiła, że ochotę na tę książkę mam bardzo dużą :) dobre skojarzenia
OdpowiedzUsuń