Jestem właścicielką psa, czarnego rozszalałego labradora, który faktycznie wprowadził wiele zmian w moje życie. Spodziewałam się, że książka „Między nami nowojorczykami” Cathleen Schine porwie mnie i zauroczy ze względu na główny temat, którym miały być czworonożne zwierzaki. Okładka sama w sobie rewelacyjna, minki psów patrzących na czytelnika rozczulają i zapowiadają świetną literaturę.
Już na wstępie mogę powiedzieć, że mnie autorka nie zachwyciła niczym. Rzadko zdarza mi się czekać z niecierpliwością na koniec książki. W tym przypadku dokładnie tak było. Czułam się znudzona całą historią.
Głównymi bohaterami „Między nami nowojorczykami” są mieszkańcy nowojorskiej ulicy, którzy są właścicielami psów. Spacerujący sąsiedzi poznają się dzięki temu, że trzymają w rękach smycze. Psy w mniejszym lub większym stopniu przyczyniają się do zawierania znajomości, zawierania przyjaźni, poznawania sąsiadów nie tylko tych, których potocznie nazywamy „psiarzami”. Ich życie skupia się jednak wokół czworonogów, to właśnie oni ustalają plan dnia swoich właścicieli, sprawiają, że samotność, co niektórych nagle odchodzi w zapomnienie i na jej miejscu pojawia się odpowiedzialność i miłość.
Poznajemy Jodi – starą pannę, właścicielkę nieprzyzwoicie białej pitbulki Beatrycze. Na ich drodze pojawia się Everett, rozwodnik, żyjący we własnym świecie, zakochany w swojej jedynej córce. Między nich wkracza zakochany w polowaniach i żyjący od jesieni do jesieni Simon. Pewnego dnia na ulicy pojawia się młoda dziewczyna, porzucona i skrzywdzona przez swojego chłopaka. Wprowadza się do mieszkania, które niedawno zamieszkiwał starszy Pan, nieznany przez całą resztę. Okazuje się jednak, że mężczyzna popełnił samobójstwo. Polly wprowadza się do wolnego mieszkania a w szafie czeka na nią żywa niespodzianka. Znajduje tam piszczącego szczeniaka, nazywa go Serwus. Namawia swojego brata Georga, aby z nią zamieszkał, przez co on także wkracza w świat stworzony przez autorkę.
Losy wszystkich tych ludzi łączą się ze sobą. W grę zaczynają wkraczać emocje, uczucia. Owszem ma to wszystko sens, można być ciekawym, co dalej, ale nużące i przydługie opisy zabierają to, co najwspanialsze tej historii. Sam pomysł tematyki jak najbardziej w porządku, bo wszyscy właściciele psów zgodnie potwierdzą, że czworonóg może wywrócić życie do góry nogami. Nie mniej jednak moim zdaniem autorka nie poradziła sobie, nie dopracowała tej książki, wypuściła ją za szybko.
Jeżeli jest Ktoś ciekaw jak nowojorczycy żyją ze swoimi pupilami, jak ich życie zmienia się pod ich wpływem, jak kochają, jak przyjaźnią się i jak wygląda ich najzwyklejsza codzienność jak najbardziej polecam. Faktycznie książka ta może dać odpowiedzi na te pytanie. Nie mniej jednak Ci, którzy liczą na wartką akcję, zachwyty i coś, co czyni książkę wyjątkową zawiodą się tak jak ja.
A chciałam ją kupić, dobrze, ze się powstrzymałam.
OdpowiedzUsuńSzkoda czasu na nudne pozycje.
No niestety mnie też czegoś tam zabrakło :( :( :(
OdpowiedzUsuńMyślałam, że się "przyczepiłam" i szukam dziury w całym ...
Dzięki Twojej recenzji zaoszczędzę chociaż trochę kasy i czasu,bo na pewno jej nie kupię ;)
OdpowiedzUsuństoi na półce... i chyba jeszcze postoi trochę ;P
OdpowiedzUsuńA miałam ją kupić... ;)
OdpowiedzUsuńChoć może kiedyś się skuszę ;) Może mi akurat przypadnie do gustu. Kto wie, kto wie...
może kiedyś jak przypadkowo wpadnie mi w łapki (niekoniecznie mój zakup) to przeczytam, a na chwilę obecną to podziękuję
OdpowiedzUsuńTak to już jest, że książki o zwierzakach są rzadko dobre. Rozczarował mnie "Dewey", rozczarowała mnie "Odyseja Homera". Jakoś nie można trafić na przebój typu "Lassie wróć"(wiem, wiem, wyrośliśmy z tego). No może książka "O psach, kotach i aniołach" Strzałki. Ech, chętnie przeczytałabym coś dobrego o kotach.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o "psiarską" literaturę, to ostatnio urzekła mnie Dorota Sumińska i "Świat według psa. Opowieść jamnika Bolka". Bardzo wzruszająca i ciepła opowieść. :)
OdpowiedzUsuńA do "Między nami nowojorczykami" raczej nie zajrzę, skoro odmawiasz. :)
A ja mimo wszystko bardzo chciałabym przeczytać tą książkę. Uwielbiam Nowy Jork, a jeszcze nie zdarzyło się żeby zawiodła mnie jakaś osadzona w tym mieście. To chyba ze względu na moje przychylne nastawienie do tego miasta...
OdpowiedzUsuń