Każdy z nas chciałby, aby jego życie przepełnione było radosnymi wydarzeniami, aby szczęście trwało wiecznie i nie ustępowało miejsca przykrym sytuacjom. Niestety, tak dobrze nie ma nawet w książkach. Naturalna równowaga musi być zachowana. Z pewnością wiele osób zna to paskudne uczucie, kiedy to na głowę wali się świat, a kolejne wydarzenie odbierają siłę i chęć do życia.
Dokładnie tak stało się w przypadku Sarah, bohaterki książki Susan Wiggs „Obudzić szczęście”. Żyła w pozornie idealnym świecie. Nie musiała martwić się o nic. Mąż doskonały, dom wymarzony a rodzina jak z bajki. Ona sama pracowała a raczej dorabiała sobie, jako autorka komiksów. Czego można chcieć więcej? Oczywiście poprzeczkę można podnosić w nieskończoność. Sarah jednak nie zdążyła nawet jej dotknąć, bo w tzw. międzyczasie pojawiła się choroba męża, a następnie kłopoty z zajściem w ciąże, a jakby tego było mało, na deser dostała cios poniżej pasa – mąż ją zdradził.
Czara goryczy się przelała. Kolejne wydarzenia pogrążające Sarah wyzwoliły w niej naturalny system obronny. Uciekła ze swojej złotej klatki, aby rozpocząć nowe życie. Postanowiła wreszcie zadbać o samą siebie, nie oglądając się za siebie. Najlepiej „liże się rany” w rodzinnym domu, tam gdzie wspomnienia z dzieciństwa działają jak najlepszy środek przeciwbólowy. Powoli, aczkolwiek skutecznie w otoczeniu rodziny Sarah dochodzi do siebie, a przy okazji odnawia kontakty ze znajomymi z młodzieńczych lat. Uczy się nowego sposobu życia, w nagrodę otrzymując kolejną szansę. Czy będzie potrafiła ją wykorzystać? Czy strach przed kolejnym bólem, nie pozbawi ją siły do walki o lepsze życie?
Warto poszukać odpowiedzi na powyższe pytania sięgając po książkę „Obudzić szczęście”. Jest to opowieść o życiu, bez zbędnego koloryzowania i idealizowania. To, o czym pisze autorka to historia, która tak naprawdę może przydarzyć się każdemu z nas, bez względu na płeć, wiek, czy też status społeczny. Mnie osobiście urzekł sposób pisania Susan Wiggs. Potrafi poruszać tematy trudne budując naprawdę znakomitą atmosferę. Kontakty międzyludzkie i emocje przedstawia z wielkim wyczuciem, nie pozbawiając czytelnika ciekawości, co wydarzy się na kolejnych stronach.
Polecam tę książkę z czystym sumieniem, bo wiem, że każdy z nas potrzebuje wiary, że zawsze może być lepiej. „Nadzieja umiera ostatnia” i właśnie to uczucie należy w sobie pielęgnować, a po lekturze „Obudzić szczęście” nikt nie pozostanie obojętny. Ziarenko nadziei, gdzieś tam wewnątrz, być może już uschnięte, zacznie powoli kiełkować, wyzwalając chęć i wolę walki o lepsze życie.
Tyle dobrego słyszałem o tej książce. Dziękuję za tę piękną recenzję
OdpowiedzUsuńChyba właśnie takiej ksiązki m trzeba:)
OdpowiedzUsuńRecenzja jest naprawdę dobra, gratuluję :) Od samego początku spodobała mi się okładka tej książki, prosta, ale wymowna, ma żywe kolory.
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja, która zachęca do przeczytania książki :)
OdpowiedzUsuńzdecydowanie mnie przekonałaś do przeczytania :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam pozytywne opinie, ale i tak nie mam ochoty na tę pozycję
OdpowiedzUsuńJa także uważam, że książka ,,Obudzić szczęście'' jest warta polecenia. Ma w sobie tyle ciepła, nadziei, że nie sposób zagłębić się w losy głównej bohaterki.
OdpowiedzUsuńChętnie się przekonam, co w sobie kryje ; ) Ma świetną okładkę ; )
OdpowiedzUsuńJuż gdzieś czytałam recenzje tej książki, a po twojej opinii mam na nią jeszcze większą ochotę ;)
OdpowiedzUsuńFabuła wydaje się trochę schematyczna, ale skoro pani Susan potrafi ją dobrze opisać, Twoja rekomendacja wystarczy, żebym chciała tę książkę przeczytać :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)