piątek, 18 stycznia 2013

Oczami syna



O chorobie Alzheimera każdy z pewnością słyszał. Ja zetknęłam się z nią osobiście, moja Babcia od lat na nią cierpi. Nie jest łatwo, ani osobie chorej, ani tym, którzy muszą sprawować nad nią opiekę. Człowiek dorosły staje się powoli dzieckiem, niepotrafiącym sobie poradzić z najbardziej banalnymi, codziennymi czynnościami.

Arno Geiger w swojej książce pt „ Stary król na wygnaniu” opisuje zmagania swojego ojca z chorobą Alzheimera. Kolejne dni, postępy choroby skłaniają autora, a przede wszystkim syna do podsumowania życia. Wspomina swoje dzieciństwo, okres dorastania, rodzinne kłopoty. Przypomina sobie również opowieści ojca dotyczące jego rodziców, trudnego okresu dzieciństwa, zmagania z głodem, okresu wojennego. 

Pięknie te wszystkie wątki składają się w całość dając pełny obrazek życia dwupokoleniowej rodziny, którą łączą bardzo mocne więzi. Nikt do czasu choroby ojca nie zdawał sobie sprawy, że rodzina może aż tak wiele, że jeden członek od drugiego jest tak silnie zależny. Sytuacja kryzysowa zmusiła wszystkich do działania, a nawet poniekąd do zmiany swojej własnej, poukładanej codzienności.

W dotychczasowym życiu autora bywało różnie, obowiązki goniły i brakowało czasu na oddech, na chwilę wytchnienia i rozmowy z ojcem. Jednak choroba ojca zmusiła go do zatrzymania się i zastanowienia się nad tym, co jest ważne. Zmiany te odbiły się bardzo pozytywnie na stosunkach syna z ojcem. Zamienili się rolami i teraz to on syn, sprawował opiekę nad coraz bardziej potrzebującym pomocy starszym człowiekiem, który jest jego ojcem. Cierpliwość, zrozumienie i przede wszystkim miłość musiały wygrać z rozsądkiem i własnym, poukładanym życiem zawodowym i prywatnym.

Nawet tak okrutna choroba, jaką jest Alzheimer może mieć łagodniejsze skutki przy odpowiednio sprawowanej opiece. Człowiek chory musi czuć się bezpiecznie, musi czuć, że pomimo swoich dolegliwości jest potrzebny i jest kochany. Dzięki temu wszystkiemu jego godność i przynależność do rodziny nigdy nie zostanie zachwiana.

Piękna to książka i bardzo mądra. Pozostawia czytelnikowi wiele kwestii do przemyślenia i przeanalizowania. Pomimo tego, że porusza bardzo trudny temat jest przepełniona optymizmem, a nawet sporą dawką dobrego humoru. 


Ja osobiście potraktowałam tę opowieść jako swoisty poradnik, jak rozmawiać z moją Babcią, która coraz częściej mówi do mnie „Pani”. Jestem przekonana jednak, że każdy kto sięgnie po „Starego króla na wygnaniu” nie zawiedzie się. Takie książki warto czytać, nigdy nie wiemy co czeka na nas za kolejnym zakrętem życia ….

4 komentarze:

  1. Nie jesteśmy pewni co nas spotka, ani naszych bliskich.Tego nie da się przewidzieć. A ta choroba jest coraz częstszą. Warto więc takie książki czytać nawet gdy nas przygnębią.)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chętnie przeczytam tę książkę z czystej ciekawości. Nigdy nie miałam do czynienia z tą chorobą i mam nadzieję że nie będę mieć.
    Obserwuję, zapraszam do siebie:
    http://recenzjex3.blogspot.com/ :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Pamiętam gdy padła diagnoza lekarska wobec mojej Babci, najpierw myśl, że to niemożliwe, potem zaprzeczenie, a na końcu radość z nawet minimalnej poprawy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo mądra lektura, jestem na tak :)

    OdpowiedzUsuń