O chorobie Alzheimera każdy
z pewnością słyszał. Ja zetknęłam się z nią osobiście, moja Babcia od lat na
nią cierpi. Nie jest łatwo, ani osobie chorej, ani tym, którzy muszą sprawować
nad nią opiekę. Człowiek dorosły staje się powoli dzieckiem, niepotrafiącym
sobie poradzić z najbardziej banalnymi, codziennymi czynnościami.
Arno Geiger w swojej książce
pt „ Stary król na wygnaniu” opisuje zmagania swojego ojca z chorobą Alzheimera.
Kolejne dni, postępy choroby skłaniają autora, a przede wszystkim syna do
podsumowania życia. Wspomina swoje dzieciństwo, okres dorastania, rodzinne
kłopoty. Przypomina sobie również opowieści ojca dotyczące jego rodziców,
trudnego okresu dzieciństwa, zmagania z głodem, okresu wojennego.
Pięknie te wszystkie wątki
składają się w całość dając pełny obrazek życia dwupokoleniowej rodziny, którą
łączą bardzo mocne więzi. Nikt do czasu choroby ojca nie zdawał sobie sprawy,
że rodzina może aż tak wiele, że jeden członek od drugiego jest tak silnie
zależny. Sytuacja kryzysowa zmusiła wszystkich do działania, a nawet poniekąd
do zmiany swojej własnej, poukładanej codzienności.
W dotychczasowym życiu
autora bywało różnie, obowiązki goniły i brakowało czasu na oddech, na chwilę
wytchnienia i rozmowy z ojcem. Jednak choroba ojca zmusiła go do zatrzymania
się i zastanowienia się nad tym, co jest ważne. Zmiany te odbiły się bardzo
pozytywnie na stosunkach syna z ojcem. Zamienili się rolami i teraz to on syn,
sprawował opiekę nad coraz bardziej potrzebującym pomocy starszym człowiekiem,
który jest jego ojcem. Cierpliwość, zrozumienie i przede wszystkim miłość
musiały wygrać z rozsądkiem i własnym, poukładanym życiem zawodowym i prywatnym.
Nawet tak okrutna choroba,
jaką jest Alzheimer może mieć łagodniejsze skutki przy odpowiednio sprawowanej
opiece. Człowiek chory musi czuć się bezpiecznie, musi czuć, że pomimo swoich
dolegliwości jest potrzebny i jest kochany. Dzięki temu wszystkiemu jego godność
i przynależność do rodziny nigdy nie zostanie zachwiana.
Piękna to książka i bardzo
mądra. Pozostawia czytelnikowi wiele kwestii do przemyślenia i
przeanalizowania. Pomimo tego, że porusza bardzo trudny temat jest przepełniona
optymizmem, a nawet sporą dawką dobrego humoru.
Ja osobiście potraktowałam
tę opowieść jako swoisty poradnik, jak rozmawiać z moją Babcią, która coraz
częściej mówi do mnie „Pani”. Jestem przekonana jednak, że każdy kto sięgnie po
„Starego króla na wygnaniu” nie zawiedzie się. Takie książki warto czytać,
nigdy nie wiemy co czeka na nas za kolejnym zakrętem życia ….
Nie jesteśmy pewni co nas spotka, ani naszych bliskich.Tego nie da się przewidzieć. A ta choroba jest coraz częstszą. Warto więc takie książki czytać nawet gdy nas przygnębią.)
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam tę książkę z czystej ciekawości. Nigdy nie miałam do czynienia z tą chorobą i mam nadzieję że nie będę mieć.
OdpowiedzUsuńObserwuję, zapraszam do siebie:
http://recenzjex3.blogspot.com/ :3
Pamiętam gdy padła diagnoza lekarska wobec mojej Babci, najpierw myśl, że to niemożliwe, potem zaprzeczenie, a na końcu radość z nawet minimalnej poprawy :)
OdpowiedzUsuńBardzo mądra lektura, jestem na tak :)
OdpowiedzUsuń