Dom, rodzina, małżeństwo –
te słowa powinny kojarzyć się z miłością, bliskością, zrozumieniem i dobrem.
Czy oby na pewno tak jest zawsze i wszędzie?
Coraz częściej docierają
sygnały, że gdzieś zostało skatowane dziecko, że niemowlak trafił do szpitala
pobity przez mamę lub tatę. Skóra cierpnie, nie potrafimy znaleźć odpowiednich
słów, żeby wyrazić to, co normalny człowiek czuje w takiej chwili. Jedynym
wytłumaczeniem jest fakt, że dziecko jest bezbronne i nikomu nie mogło
powiedzieć, co się z nim dzieje, nie mogło się obronić. Co jednak powiedzieć
jeśli dorosły, odpowiedzialny człowiek godzi się na życie z katem? Co
powiedzieć jeśli kobieta żyje z mężem katem dla dobra dzieci, z miłości do
dzieci?
Ja nie potrafię powiedzieć
nic, na szczęście nigdy nie byłam w takiej sytuacji i mam nadzieję, że nigdy
nie będę.
Amanda Prowse w swojej
książce pt: „Zła kobieta” opowiada przepiękną a jednocześnie przerażającą
historię kobiety, która według mnie wykazała się niesamowitą siłą, miłością i
determinacją. To wszystko, o czym przeczytałam przerażało mnie, zaskakiwało,
napełniało strachem, aż w końcu udowodniło, że Kobieta jest w stanie znieść
WSZYSTKO w pełnym tego słowa znaczeniu, jeśli faktycznie kocha swoje dzieci.
Kathryn ma wspaniały dom,
wspaniałe dzieci i „wspaniałego” męża, który jest dyrektorem szkoły. Osoba
szanowana, pełniąca ważną funkcję w społeczeństwie, bardzo ceniona i lubiana
zgotowała piekło na ziemi swojej własnej żonie, matce swoich własnych dzieci.
Przez siedemnaście długich lat, dzień po dniu Kathryn znosiła poniżanie
psychiczne i fizyczną przemoc w imię miłości do dzieci, w imię spokoju i dobra
rodziny.
Pewnego dnia miarka się
przebrała i kobieta nie wytrzymała. Z zimną krwią, bez znieczulenia zabiła
własnego męża nożem do obierania warzyw z nieskrywaną radością i satysfakcją.
Po wszystkiemu oddała się w ręce policji i spokojnie oczekiwała na karę.
Wreszcie mogła odpocząć. Od tej chwili nawet konsekwencje zabójstwa nie mogły
być gorsze od tego, co Kathryn przeżywała każdego dnia we własnym domu. Nawet
pobyt w więzieniu sprawił jej przyjemność. Nie zdawała sobie jednak sprawy, że
najtrudniejsze dopiero przed nią. Wygrała walkę z mężem, ale czy wygra z
własnymi dziećmi? Czy to, co robiła dla nich przez siedemnaście lat życia
stanie się czymś wymiernym, wobec tego, co zrobiła ich ojcu?
Nie wyobrażałam sobie, że
można słowami tak plastycznie opowiedzieć o tak ogromnej tragedii. Każda
kolejna strona budziła we mnie niesamowite emocje. Nie przypuszczałam, że
potrafię tak bardzo nienawidzić człowieka, którego nawet nigdy nie widziałam na
oczy. Tak bardzo chciałam pomóc bohaterce. Niejednokrotnie gdybym tylko mogła,
podłożyłabym się za nią, żeby tylko jej ulżyć chociaż na chwilkę.
Trzeba być potworem, żeby
katować z zimną krwią drugiego człowieka. Trzeba być nadczłowiekiem, żeby
wytrzymać siedemnaście długich lat z kimś takim jak mąż Kathryn.
„Zła kobieta” pozostanie w
mojej pamięci na zawsze. Nigdy nie zapomnę tego, co przeżyła bohaterka. Nigdy
nie zapomnę emocji, jakie mi towarzyszyły podczas czytania. Po raz kolejny
bardzo głośno i wyraźnie mogę powiedzieć, że „siła jest Kobietą”. Nie
wierzycie? Sprawdzicie sami? Spróbujcie się zmierzyć z historią opowiedzianą
przez Amandę Prowse.
Polecam!
O proszę, nie słyszałam nawet o tym tytule. Chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńChyba nie był zbyt reklamowany, a szkoda :(
UsuńUwielbiam taką tematykę w książkach, dlatego na pewno przeczytam "Złą kobietę", jeśli tylko gdzieś ją dorwę.
OdpowiedzUsuńPolecam. Zdecydowanie warto.
UsuńCiekawie się ksiażka zapowiada
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa książka się zapowiada .
OdpowiedzUsuńnie jestem przekonana, czy mam ochotę na książkę, która porusza takie tematy. Zawsze, gdy mowa o takich książkach, gdzieś w tyle głowy świta mi myśl, że to chwytny temat, który budzi dużo sensacji i dlatego autor go wybiera, a czytelnik dlatego, że w tej sensacji, dramacie chce brać udział. Bo co wynika z przeczytania takiej książki? Uwrażliwia nas? Coś nam uświadamia? Sama nie wiem. Kiedyś nie miałam takiego podejścia , teraz jakoś ostatnio zaczęłam się nad tym zastanawiać... czy to nie jest robienie taniej sensacji wokół problemów, które nie nadają się na prozę, lecz raczej na reportaż....?
OdpowiedzUsuńMasz rację, bardzo często tak jest. Faktycznie autor łapie za uniwersalny temat, aby tylko zagrać na emocjach czytelnika. Przeczytaj jednak tę książkę i sama sprawdź. Nawet jeśli autorka chciała zagrać na naszych emocjach, zrobiła to w wielkim stylu :)
Usuńsprawdzę to :) i dam znać!
UsuńŁadnie to napisałaś...
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, czy dzieci wybaczą matce, bo pewnie o to tu chodzi...
Tylko czy dzieci nie widziały co się w domu dzieje? No ciekawa jestem bardzo!
Nic Ci nie powiem. Przeczytaj!
UsuńDziękuję :)
Nie czytałem, pewnie nie przeczytam, podpisuję się pod tym co napisała Apetyt na książki. Temat nie jest prosty, a już na pewno nikt nie ma prawa osądzać tej kobiety pod wzgledem moralny, czy zrobila dobrze, czy źle - dla wierzących zrobi to pewnie Bóg. Nie przepadam za robieniem sęsacji z czyjejś tragedii, w tym przypadku to pewnie literacka fikcja, ale taki sytuacji, jest mnóstwo dookoła.
OdpowiedzUsuńMężczyzna też potrafi nieraz znieść bardzo dużo
Nikt nie próbuje osądzać bohaterki, bo nie taka nasza rola. Uważam, że książka jest rewelacyjna i dlatego tez zachęcam do jej przeczytania, a nie do osądzania :)
UsuńPracowity poranek...:)
OdpowiedzUsuńależ ja nie osądzam bohaterki, nawiązuję tylko do " Wygrała walkę z mężem, ale czy wygra z własnymi dziećmi?" czy nie będą osądzać tego co zrobiła Jej dzieci...pewnie będą
nie mam prawa osądzać...hmmmmm...może przeczytam...gdyby tak doba się przedłużyła o kilka godzin....:)
Polecam :) nawet jeśli doba się nie wydłuży :)
OdpowiedzUsuń:) i tak już krótko śpię, wezmę pod uwagę
OdpowiedzUsuń