Współczesna historia miłości
nabrała jakby troszkę innej formy. Kontakt smsowy, meilowy. Dobrodziejstwa
techniki umożliwiają a raczej poszerzają horyzonty kontaktowania się. Zacierają
się odległości, pory dnia lub nocy. Mam wrażenie, że jest łatwiej, niż było
kiedyś. Nie chcę oceniać, czy jest lepiej dzięki tym udogodnieniom, jest z
pewnością więcej możliwości.
Malwina Kowszewicz w swojej
najnowszej książce „Bordeaux piąta rano” opowiada czytelnikowi o miłości
współczesnej. Bohaterów dzieli bardzo wiele, a jednak … nie stanowi to
problemu, mają skrzynki meilowe, które stanowią przechowalnię ich uczuć i
emocji. „Dziś Ty i ja to dwa światy, może dzieli nas obrączka na Twoim palcu,
którą ktoś kiedyś miał szczęście Ci założyć. Dzieli nas od siebie kilka niespokojnych
lat i kto wie, ile jeszcze innych przeszkód, ludzi i tym podobnych …”
Julia i P. znali się już
kiedyś w realnym świecie. Niestety życie nie było dla nich łaskawe, ich drogi
rozeszły się. Po latach jednak okazuje się, że uczucie nie wygasło, pomimo, że
było uśpione. Wracają wspomnienia i niesamowite emocje. Tęsknota, pragnienie,
bliskość, miłość, smutek, radość mieszają się ze sobą w kolejnych meilach,
które do siebie wysyłają. Ich obecne życia jakby bledną, wiele spraw nabiera
zupełnie innego znaczenia, skradają sobie chwile z codzienności tworząc swój
własny świat odgrodzony i szczelnie zamknięty dla obcych.
Obydwoje zdają sobie sprawę,
że ich sytuacja nie jest prosta. Obydwoje wiedzą doskonale dokąd zmierzają, a
jednak tęsknota za uczuciem i bliskością zwycięża zdrowy rozsądek.
Nie jest mi łatwo oceniać
zupełnie na zimno tę opowieść. Ma w sobie zdecydowanie niepowtarzalny klimat
przepełniony zapachem tajemnicy, zdrady i wielkich emocji. Miejscami trudno się
oprzeć wrażeniu, że czytelnik podczytuje zupełnie obcą korespondencję dwóch
osób, które są sobie niewyobrażalnie bliskie, pomimo tego, że dzieli ich wielki
ocean.
Muszę jednak przyznać, że
spodziewałam się więcej. Czułam niedosyt. Ciągle nie mogłam pozbyć się
wrażenia, że autorka nie dopracowała dialogów, bohaterów. Pomysł rewelacyjny,
historia opowiadana dość niekonwencjonalnie, co z pewnością działa na plus, ale
jednak … były momenty, w których byłam niemal zła na autorkę, za to właśnie
niedopracowanie szczegółów, które w tym przypadku odgrywają bardzo znaczącą
rolę.
Mam wrażenie, że niestety
nie wszystkim przypadnie do gustu „Bordeaux piąta rano”. Pomimo tego, że temat
wydaje się być prosty, łatwy i przyjemny to jednak dla autorki okazał się chyba
zbyt trudny.
Nie mniej jednak polecam ….
Bo może to ja miałam zbyt wielkie oczekiwania, może to ja zbyt wiele wymagałam
od kobiety, która podjęła się takiego tematu ….
Chyba póki co mam ciekawsze książki na liście do przeczytania, więc ten tytuł sobie podaruję.
OdpowiedzUsuńTak, uczucie, że opowieści zabrakło do miana dobrej zaledwie końcowych szlifów zawsze boli. Też raczej nie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńMoże być ciekawa :)
OdpowiedzUsuńNominacja do Liebster Blog Award, Serdecznie gratuluję. Więcej informacji na moim blogu http://mojerecenzjeksiazek.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuń