czwartek, 4 kwietnia 2013

Współczesny romans .....



Współczesna historia miłości nabrała jakby troszkę innej formy. Kontakt smsowy, meilowy. Dobrodziejstwa techniki umożliwiają a raczej poszerzają horyzonty kontaktowania się. Zacierają się odległości, pory dnia lub nocy. Mam wrażenie, że jest łatwiej, niż było kiedyś. Nie chcę oceniać, czy jest lepiej dzięki tym udogodnieniom, jest z pewnością więcej możliwości. 

Malwina Kowszewicz w swojej najnowszej książce „Bordeaux piąta rano” opowiada czytelnikowi o miłości współczesnej. Bohaterów dzieli bardzo wiele, a jednak … nie stanowi to problemu, mają skrzynki meilowe, które stanowią przechowalnię ich uczuć i emocji. „Dziś Ty i ja to dwa światy, może dzieli nas obrączka na Twoim palcu, którą ktoś kiedyś miał szczęście Ci założyć. Dzieli nas od siebie kilka niespokojnych lat i kto wie, ile jeszcze innych przeszkód, ludzi i tym podobnych …”

Julia i P. znali się już kiedyś w realnym świecie. Niestety życie nie było dla nich łaskawe, ich drogi rozeszły się. Po latach jednak okazuje się, że uczucie nie wygasło, pomimo, że było uśpione. Wracają wspomnienia i niesamowite emocje. Tęsknota, pragnienie, bliskość, miłość, smutek, radość mieszają się ze sobą w kolejnych meilach, które do siebie wysyłają. Ich obecne życia jakby bledną, wiele spraw nabiera zupełnie innego znaczenia, skradają sobie chwile z codzienności tworząc swój własny świat odgrodzony i szczelnie zamknięty dla obcych.  

Obydwoje zdają sobie sprawę, że ich sytuacja nie jest prosta. Obydwoje wiedzą doskonale dokąd zmierzają, a jednak tęsknota za uczuciem i bliskością zwycięża zdrowy rozsądek.
Nie jest mi łatwo oceniać zupełnie na zimno tę opowieść. Ma w sobie zdecydowanie niepowtarzalny klimat przepełniony zapachem tajemnicy, zdrady i wielkich emocji. Miejscami trudno się oprzeć wrażeniu, że czytelnik podczytuje zupełnie obcą korespondencję dwóch osób, które są sobie niewyobrażalnie bliskie, pomimo tego, że dzieli ich wielki ocean. 

Muszę jednak przyznać, że spodziewałam się więcej. Czułam niedosyt. Ciągle nie mogłam pozbyć się wrażenia, że autorka nie dopracowała dialogów, bohaterów. Pomysł rewelacyjny, historia opowiadana dość niekonwencjonalnie, co z pewnością działa na plus, ale jednak … były momenty, w których byłam niemal zła na autorkę, za to właśnie niedopracowanie szczegółów, które w tym przypadku odgrywają bardzo znaczącą rolę. 
Mam wrażenie, że niestety nie wszystkim przypadnie do gustu „Bordeaux piąta rano”. Pomimo tego, że temat wydaje się być prosty, łatwy i przyjemny to jednak dla autorki okazał się chyba zbyt trudny. 



Nie mniej jednak polecam …. Bo może to ja miałam zbyt wielkie oczekiwania, może to ja zbyt wiele wymagałam od kobiety, która podjęła się takiego tematu ….

4 komentarze:

  1. Chyba póki co mam ciekawsze książki na liście do przeczytania, więc ten tytuł sobie podaruję.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, uczucie, że opowieści zabrakło do miana dobrej zaledwie końcowych szlifów zawsze boli. Też raczej nie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nominacja do Liebster Blog Award, Serdecznie gratuluję. Więcej informacji na moim blogu http://mojerecenzjeksiazek.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń